• Link został skopiowany

ROYKSOPP FOREVER

Czysta magia zaklęta w grzybie. Po prostu Royksopp!
Royksopp
Royksopp, fot.mat.prasowe

"Royksopp " znaczy tyle, co dosłownie "grzyb dymny ", co po norwesku oznacza "purchawkę ". I właśnie z Norwegii pochodzą. Autorzy trzech albumów. Zaczniemy nietypowo, bo od drugiego, a dokładniej od jednej piosenki, którą na pewno znacie, tylko nie wiecie, że to oni ją stworzyli. Z pomocą pewnej zdolnej kobiety.

WHAT ELSE IS THERE?

Karin Dreijer Andersson, członkini The Knife. To ona użyczyła swojego nietypowego głosu do tej pięknej piosenki. Niemiłosiernie granej w naszych polskich, komercyjnych stacjach radiowych, od czasu do czasu. Sama pamiętam, jak, gdy byłam mniejsza, to usłyszałam. Ale jak mogłam się tym wtedy zainteresować na poważnie. Kolejny taki moment przyszedł niedawno. Styczeń, może luty. Tę szansę też zmarnowałam.

JUNIOR

Ocknęłam się i zorientowałam, że taki zespół istnieje i coś wydaje, całkiem niedawno. Wszystko to za sprawą

HAPPY UP HERE

pierwszego singla z ich Junior'a. I tutaj muszę napisać, że nie było to komercyjne radio, lecz bardziej alternatywne. I znowu było okej, fajnie, leci sobie, to posłucham, ale żeby od razu mieć płytę? A gdzie tam.

A GIRL AND THE ROBOT

Kolejny singiel nie przypadł mi do gustu. Jak się okazało pozornie. W tym przypadku panowie z Royksopp współpracują z Robyn, którą miałam okazję poznać już dawno, za sprawą jej własnego utworu, "With Every Heartbeat". I to właśnie Robyn była przyczyną początkowego nielubienia tej piosenki. Gdy miałam pierwszą przyjemność styczności z tą panią, nie byłam zaznajomiona z electro. Do przełamania niechęci do tego utworu przyczyniło się jedno.

SELECTOR FESTIVAL

Nie było ani Karen, ani Robyn. Do Krakowa Torbjorn Brundtland i Svein Berge zabrali inną kobietę, Anneli Drecker. Najśmieszniejsze jest to, że nie skupiałam się na słuchaniu i zapamiętaniu tego koncertu. Siedziałam ledwo żywa w uroczej Alter Cafe, przyswajając dźwięki pozornie niedbale, ale również motywując moje ciało do wyprodukowania trochę ciepła. Szczególnie w pamięć zapadły mi trzy rzeczy z tego występu: darcie się między utworami "fenk ju połlend", samowolne wykrzywienie się mojej mordki w uśmiech podczas wejścia zespołu i "Happy Up Here", i jeszcze jedna ważna, prześliczna piosenka, która w końcu zmotywowała mnie do posiadania Juniora.

YOU DON'T HAVE A CLUE

Jeśli już coś wryło mi się bezpowrotnie w pamięć, to właśnie ten utwór. W oryginale wyśpiewany przez Anneli, i tutaj mogła popisać się piosenką wręcz, jak na mój gust, idealną. Do teraz zastanawiam się, podczas trwania której piosenki opuściłam namiot. Wiem tylko tyle, że nie zostałam do końca. I, mimo wszystko, nie żałuję - to, co usłyszałam wystarczyło mi, żeby nazwać to najlepszym koncertem wieczoru. Choć wiele osób siedzących w ich muzyce narzekało. Ale co z tego.

SENIOR

W tym roku czeka nas jeszcze jedna płyta zespołu. Czekam.

THE UNDERSTANDING

Drugi album w dorobku Purchawki. No i tutaj nie jest już tak prosto. Nawet ja, która stawia teraz muzykę elektroniczą wyżej niż indie, musiałam zaciskać zęby. Ale opłaca się. Ta płyta się odwdzięcza. Trzeba jej poświęcić trochę czasu, ale warto. I to na niej znajduje się "What Else Is There?".

MELODY A.M.

I przyznaję się bez bicia, debiut Royksopp jeszcze przede mną. Pomimo tego i tak kocham ich już miłością bezwarunkową. Cokolwiek nie zrobią, dalej będę ich doceniać. Bo ja lubię dziwne, oryginalne, elektroniczne dźwięki. Może Wy tez się do nich przekonacie? Warto. Royksopp forever.

Jane

Więcej o: