Piotr Rubik zarobił na ślubie, ale mało prawdopodobne, że zarobi na koncertach i płytach. Słynny kompozytor i dyrygent odkąd powrócił do Polski z USA nie ma zbyt wiele pracy. Co prawda Maestro liczył na to, że uda mu się dostać do Sopotu, ale Polacy kompletnie go zignorowali. Rubik zostanie w domu, no chyba, że pojedzie nad morze, ale obejrzeć festiwal z widowni. To dość zaskakujące, ale prawdziwe.
Okazuje się, że to nie jest jedyna porażka Rubika w ostatnim czasie. "Pan Piotr" nie koncertuje, a najbliższy termin, w którym jego ludzie "zaklaszczą", to listopad, czyli za prawie pół roku.
Sytuacji nie polepsza fakt, że w jednym ze sklepów płytę płytę muzyka można kupić aż za 99 groszy. Dziwne, że cena krążka spadła o 98,52 procent. Kuszące, ale my nie chcielibyśmy tej płyty, nawet, gdyby nam do tego dopłacano.
Czyżby Polacy mieli już dość Rubika?
Oby! Być może powinien zająć się na jakiś czas rodziną. Choć z tego, co deklaruje w sprawie prokreacji z Agata Rubik łatwo nie będzie. Żona kompozytora powiedziała, że na razie nie chce mieć dzieci. Co więc będzie robił teraz Piotr? Tego nie wiemy, ale z pewnością, coś wymyśli.
A może macie dla niego jakieś sugestie?