Najgorszy z najgorszych. Ma Cię za nic albo po prostu tchórz. Siedzisz sobie w szkole, w ławce i nagle czujesz wibracje telefonu w kieszeni spodni (przecież wszyscy tak robimy!). Patrzysz na ekran, a tam stoi czarno na białym: Chciałem się dziś spotkać, bo mam sprawę, ale to i tak nie ma sensu. Nasz związek był fikcyjny/nie ma przyszłości/poznałem kogoś/muszę odpocząć (niepotrzebne skreślić)... na pewno znajdziesz sobie kogoś, kto Cię pokocha...
A Tobie właśnie zawalił się świat. No bo przecież on tak gwałtownie, bez przyczyny, bez znaków... Czy aby na pewno?
Na Chmielną chodzicie co i rusz, przecież to centrum wszechświata, a przynajmniej tu zbiera się śmietanka lanserów i ludzi popularnych... A chodzi właśnie o to, żeby poznawać tych wspaniałych, jedynych, znanych! No i umawiacie się do Mercers'a, Coffee Heaven, Bordo... I pewnego pięknego dnia na Chmielnej, dowiadujesz się, że Twoje "kochanie" już tak nie może, że za dużo pokus i w ogóle to on jest wolny i niezależny, a Ty go krępujesz w związku... Dalej chodzisz po Chmielnej? Odważna...
To była randka Twoich marzeń. Rano pojechaliście na piknik, potem do kina, a on wieczorem odprowadził Cię pod same drzwi... Potem, pod domem, kiedy chcesz dostać buziaka na dobranoc, słyszysz: "Rozstańmy się" . Rozpacz. Bo on tylko chciał złagodzić cios, na który szykował się cały tydzień, no i polepszyć Ci humor i żebyś miała co wspominać... Czy oni naprawdę są tacy głupi?
Nieprzyjemne. Macie wieeelką awanturę zaraz przed przerwą świąteczną, wakacjami czy feriami... Wracasz do szkoły szczęśliwa i gotowa odbudować związek, pogodzić się z ukochanym, a on bezczelnie patrząc Ci w oczy mizia się na boisku z Twoją najlepszą kumpelą! Ona to pryszcz, przecież nie wiedziała, że już nie jesteście parą, ale on? Bezczelna menda! To się nazywa publiczne pranie brudów. Nie zazdroszczę.
Kochanie, dziś nie mogę, wyjeżdżam... Nie złotko, sobota odpada, mam dużo nauki... Co, żeby we wtorek? Niee, mam wtedy zajęcia... Jakie? Nie pamiętam... Tak to się właśnie zaczyna. I to jest moment, w którym musisz spojrzeć sobie w lustrze głęboko w oczy i spytać samą siebie, czy to Ty powiesz mu pierwsza "Żegnaj", czy poczekasz, aż on się w końcu obudzi i nie zerwie z Tobą. Bo, nie oszukujmy się, to tylko kwestia czasu.
Przerwa, korytarz, łazisz z koleżankami bez celu i opowiadacie sobie najnowsze newsy ze świata szkolnego... Nagle podchodzi najlepszy przyjaciel Twojego misia i prosi Cię na słówko. Ty dalej nie rozumiesz, o co chodzi. Ten odchodzi z Tobą gdzieś koło kanciapki ciecia szkolnego i zaczyna: Ty, słuchaj, to nic osobistego, nie przejmuj się, on tak ma, on się poprawi (następuje długa seria marnych wymówek i usprawiedliwień) po czym wyrzuca jednym tchem: OnChceZTobąZerwaćSorryOnTakNieMyśliPoprawiSięMuszęLeciećPaNieZłośćSię. I tyle go nie ma. A Ty nawet słówka od skarba swojego nie usłyszysz, bo on woli się wyręczać kumplem. Żałosne.
Podzielcie się swoimi doświadczeniami. Na pewno słyszałyście albo znacie z własnego życia różne sposoby zrywania. Chłopcy bywają bardzo oryginalni, więc nie dajmy się zaskoczyć! Może macie jakieś rady, jak rozpoznać, że chłopak chce z Tobą zerwać, aby zrobić to przed nim! :)
Zuza