Sharon Stone pojawiła się w poniedziałek w salonie piękności w Beverly Hills. Gwiazda szeroko się uśmiechała i wyglądało na to, że jest w świetnym humorze. Może i jej włosy były w nieładzie, ale za to cera wyglądała niezwykle świeżo i... naturalnie. Trudno nam uwierzyć w to, by 57-latka nie korzystała z dobrodziejstw medycyny naturalnej, ani zabiegów upiększających (spójrzcie chociażby na bardzo gładkie czoło), ale robi to tak oszczędnie, że na jej twarzy trudno jest dostrzec jakiekolwiek poprawki.
No cóż, nigdy nie potwierdziła, że coś robiła z twarzą, ale też nie powiedziała, że NIGDY tego nie robiła. Po prostu jest tu wszystko zrobione bardzo subtelnie i bardzo dobrze - czytamy na Celebitchy.com.
Gdy przypomnimy sobie, jak wyglądają jej koleżanki z branży, jak choćby Meg Ryan, Nicole Kidman czy Renée Zellweger, których twarze raz po raz są dziwnie opuchnięte, przychodzi nam na myśl tylko jedno - uczcie się od niej.
Gwiazda ma żelazną zasadę jeśli chodzi o dbanie o skórę - unika mydła.
Zbyt dużo mydła i zbyt wiele produktów jest w dłuższej perspektywie szkodliwe, nawet dla skóry. Moje motto to: postaw na prostotę - mówiła w Elle.de.
W tym samym wywiadzie przyznała, że nawet nie myje codziennie włosów. Poza tym dba o dobre nawilżenie cery każdej nocy, a jeśli chodzi o dietę to w tym roku zrezygnowała z alkoholu i glutenu. Najwyraźniej takie zabiegi dają efekt.
Wciąż wygląda jak nastolatka - komplementował "Daily Mail".
Vic