• Link został skopiowany

Marcin Gortat źle zaparkował i zrobił furorę w internecie. Teraz się tłumaczy. Jego komentarz może Was zaskoczyć

"Kolega uciekł z kluczykami".
Marcin Gortat
Screen z TVN/X-News/Facebook.com/Artur Kurasiński

"Totalnie niepotrzebna sytuacja, ale nie udawajmy, że wydarzył się koniec świata" - powiedział Marcin Gortat komentując sytuację ze środy, kiedy jego porsche zostało zaparkowane na przejściu dla pieszych.

Komentarz Marcina Gortata jest równie niezwykły, co cała sytuacja. Jeszcze do środy wszystko było jasne. Porsche, które zostało zaparkowane na przejściu dla pieszych należało do Marcina Gortata. Koszykarz dostał je od sponsora kilka dni wcześniej. Choć tłumaczył, że samochód nie należy do niego , to usiadł za kierownicą i odjechał nim. Teraz Gortat komentuje zajście i trzeba przyznać, że opowiedziana przez niego historia jest arcyciekawa.

Ja tego auta nie zaparkowałem, ale niestety nie jest to dla mnie wytłumaczenie. Totalnie niepotrzebna sytuacja, ale nie udawajmy, że wydarzył się koniec świata. To był kolega. Spieszyliśmy się do Łodzi, wyskoczyłem do sklepu, żeby odebrać buty. Stanęliśmy na ulicy na światłach awaryjnych. Powiedziałem mu wtedy: "Odjedź, żebyś nie robił korków". Następna rzecz, jakiej się dowiedziałem, to że auto jest zaparkowane na skrzyżowaniu. Sam się zdziwiłem, bo trzeba być naprawdę artystą, żeby tak auto zaparkować. Najlepsze jest to, że uciekł z kluczykami. Stałem i szukałem kluczyków. Kolega się cieszy, że jego imię nie zostało wypowiedziane głośno, ale będzie to musiał odpracować.

Z wypowiedzi Marcina Gortata wyłania się całkowicie odmienny obraz sytuacji, która dzień wcześniej uczyniła go bohaterem internetu. Jedno jest pewne: kierowca, który postawił samochód barykadując jednocześnie chodnik i przejście dla pieszych jest naprawdę "artystą".

<< ZOBACZ PORSCHE MARCINA GORTATA NA PASACH >>

alex

Więcej o: