Lady GaGa zawsze źle znosi koniec pracy nad płytą. Tak było i w listopadzie - kiedy skończyła nagrywać krążek "ARTPOP", przyznawała w wywiadach, że czuje się pusta i smutna. Nigdy nie ukrywała bowiem, że woli czuć się artystką, a nie performerką. Twórczy czas jej służy, a podczas tras koncertowych - choć kocha swoich fanów - zawsze się męczy, bo wolałaby znów pracować nad nową muzyką. Do tego rodzaju problemu jest już jednak przyzwyczajona - z branżą muzyczną jest związana od lat. Co więc wywołało jej ubiegłoroczną depresję?
W wywiadzie dla "Harper's Bazaar" powiedziała :
Przeszłam przez ciężki czas w ubiegłym roku. Czułam się wykorzystana przez ludzi, którym ufałam. Byłam zmęczona walką z nimi. Nie czułam nawet bicia własnego serca. Byłam wściekła, cyniczna, miałam w sobie głęboki smutek, który ciągnął mnie w dół jak kotwica. I nie miałam już siły walczyć. Nie miałam bronić się kolejny raz - przed kolejną osobą, która mnie okłamała. Naprawdę miałam wrażenie, że umieram. Moje światło kompletnie zgasło.
Jak sobie poradziła z tym uczuciem?
Powiedziałam sobie: Cokolwiek ci zostało, chociażby jedna mała cząsteczka światła, musisz ją w sobie odnaleźć i ją pomnożyć. Musisz to zrobić dla siebie. Musisz to zrobić dla swojej muzyki. Musisz to zrobić dla swoich fanów i swojej rodziny. Depresja nie zabiera ci talentów - ona jedynie powoduje, że trudniej ci je odnaleźć. Ale ja zawsze je odnajduję. Nauczyłam się, że mój smutek nigdy nie zniszczył tego, co we mnie najlepsze. Musisz po prostu powrócić do tej wielkości, odnaleźć to jedno małe światełko. Jestem szczęśliwa, że udało mi się znaleźć jeden mały promyk, który krył się głęboko.
Nie ulega wątpliwości, że słowa gwiazdy są bardzo inspirujące. Nawet w najsmutniejszej chwili można wypatrzeć gdzieś cząstkę światła. Lady GaGa radzi, aby dać się jej poprowadzić.
Reutersxiu