Monika Richardson w dzisiejszym " Pytaniu na śniadanie " zdradziła, że jest na bakier z nowoczesną techniką. Dziennikarka przyznała, że nie wiedziała o tym, że jej profil na Facebooku jest widoczny dla oczu wszystkich ciekawskich:
Ja po prostu mam swoje lata i nie zrozumiałam, że to trzeba tam przestawić, że to tylko ci mogą oglądać, a tamci nie. A jak się zorientowałam, to już było za późno - wyznaje z rozbrajającą szczerością.
W rezultacie każdy, kto tylko chciał, mógł oglądać prywatne zdjęcia Moniki i czytać jej komentarze. Tymczasem Richardson, podobno nieświadoma tego faktu, oskarżała swoich znajomych o to, że kopiują jej zdjęcia i donoszą na nią mediom. Doszło nawet do tego, że dziennikarka ogłosiła , że zamyka swój profil na portalu i wynajęła prestiżową i drogą kancelarię prawną, która będzie walczyć o jej dobre imię. Nie obyło się także bez ostrych słów:
Nie jest mi przykro, gdy myślę o tych szczurach pośród moich "znajomych", którzy donoszą do brukowców - pisała na Facebooku.
W programie Monika żaliła się, że media się na nią uwzięły:
Policzyliśmy z panem mecenasem 260 artykułów na nasz temat w bardzo różnych publikatorach. Także ja ani Zbyszek kompletnie nie mieliśmy kontroli nad tym, co się dzieje - mówiła.
Przypomnijmy: najpierw były wspólne zdjęcia zakochanej Moniki Richardson i Zbyszka Zamachowskiego i przyrównywanie miłości do świecy . Potem Monika stwierdziła, że komentarze mediów na jej temat nie idą w dobrą stronę i diametralnie zmieniła taktykę. Myślicie, że Richardson naprawdę nie miała pojęcia o ustawieniach prywatności na Facebooku?
Vic
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!