Ciąg dalszy afery związanej z konfliktem reżysera filmu "Kac Wawa" i Tomasza Raczka był łatwy do przewidzenia - sprawą zainteresowali się internauci. Na Twitterze co rusz pojawiają się nowe komentarze o sytuacji, jakiej nie było dawno - producent filmu pozywa krytyka za nieprzychylną recenzję.
Moim zdaniem krytyk może wypowiadać się negatywnie na temat filmu, ale nie powinien nawoływać do jego bojkotu, bo każdy widz ma prawo do własnej oceny - powiedział producent Jacek Samojłowicz.
Czy Polacy nie chcą oglądać "Kac Wawa" tylko i wyłącznie przez wypowiedź Raczka? Trudno powiedzieć. Znamienne jednak jest to, że internauci szydzą w większości właśnie z filmu, a nie z krytyka!
Pojawiają się też pomysły na tytuły nowych polskich filmów, które producenci będą mogli zaczerpnąć z istniejących już zagranicznych produkcji. Internauci piszą o tym, że powinny powstać takie filmy jak "Kevin sam w Sosnowcu", "Piraci z Mazur", "Szeregowiec Kowalski". Nazwy są, oczywiście, prześmiewcze.
Przypominamy, że zaczęło się od bardzo nieprzychylnej "recenzji" filmu, którą Tomasz Raczek opublikował na swoim profilu na Facebooku.
Recenzja wywołała falę komentarzy zarówno wśród internautów, jak i twórców produkcji. Nagranie ze spotkania Tomasza Raczka i scenarzysty filmu Piotra Czaji w "Pytaniu na śniadanie" błyskawicznie zyskało popularność na YouTubie, Facebooku i Twitterze.
Nie ulegało wątpliwości, że Tomasz Raczek, jako uznany w Polsce krytyk, odradzając widzom pójście do kina na najnowszą produkcję Samojłowicza zrobił filmowi "Kac Wawa" czarny pijar. Jak dotąd bilety sprzedają się fatalnie - gorzej, niż na "Wyjazd integracyjny", który szybko został okrzyknięty klapą. Producent "Kac Wawa" zdecydował się więc pozwać Tomasza Raczka o odszkodowanie, jakie poniesie.
Mau