"Truth or dare" to według Stephena Nilsena - jednego ze specjalistów w dziedzinie zapachów - jedna z najlepszych propozycji dla pań. Nilsen opowiedział, jak wyglądała współpraca z Madonną , a "ELLE" wystawiła już pierwszą profesjonalną opinię. Chyba pół Japonii będzie pachnieć jak Madonna - to w końcu tam mieszkają najwierniejsze fanki gwiazdy! Stephen Nilsen z perfumerii Givaudan, który współpracował z Madonną nad pierwszym zapachem sygnowanym jej nazwiskiem, wspomina:
Wiadomo, Madonna jest artystką. Jednak pracowało nam się tak dobrze, że zaznaczyłem - gdyby kiedyś chciała zrezygnować ze sceny, może spokojnie ubiegać się o stanowisko w perfumerii.
Nilsen wyznał również, że nie był wielkim fanem Madonny, ale kiedy spędził z nią trochę czasu, sympatia do Madonny wzrosła. Wspólne spędzone tygodnie Nilsen nazwał "latem miłości". Madonna bardzo zaangażaowała się w tworzenie zapachy, a Nilsen musiał przygotować setki próbek, które Madonna wybierała. Pragnęła intensywnej kwiatowej nuty, a dokładniej takiej, która przypominałaby jej mamę. Celem Madonny było pobudzenie zmysłów. Królowa popu miała również wpływ na projekt butelki, w której zamknięto wymarzony zapach Madonny.
"ELLE" zapowiada, że to zapach, który będzie tak samo rozchwytywany, jak "Lovely" Sarah Jessiki Parker. Wiadomo, że zapach został dopieszczony w najmniejszym detalu i jest naprawdę niepowtarzalny. Zapach długo utrzymuje się na skórze. Czy jest jakiś minus? Niektórzy zwracają uwagę na prowokacyjną nazwę perfum i kampanię reklamową.
Czy rzeczywiście tak jest?
Zobacz także:
GaGa nie chce dzielić się swoim życiem na szklanym ekranie!