Impreza się nie udała, a goście rozeszli się do domów w smutnych nastrojach. Eddie Griffin zamiast zbierać pieniądze dla potrzebujących postanowił je (bardzo szybko) wydać. Około 1.500.000 dolarów w 10 sekund.
No wiecie, nie jestem kierowcą wyścigowym, tylko komikiem. Dobrze, że nic mi się nie stało.
Piękne Ferrari nadaje się na złom. Właściciel auta, producent filmowy Daniel Sadek, miał po całym wydarzeniu mieszane odczucia.
Cieszę się, że Eddiemu nic się nie stało, ale auto moich marzeń zostało zniszczone. Uciekłem do mojej przyczepy na jakieś piętnaście minut i uzmysłowiłem sobie, że codziennie na tym świecie umierają ludzie. Że na świecie zdarzają się dużo gorsze rzeczy niż to.
Cóż za wrażliwość społeczna, panie Sadek!
Na świecie wyprodukowano 400 sztuk Ferrari Enzo. Zostało 399.
Miłe złego początki.
Daleko Eddie nie pojechał.
Auto nie nadaje się do niczego. Ale spełniło swoje zadanie - wszyscy piszą o imprezie charytatywnej.
Eddiemu Griffinowi tupetu odmówić nie można.