Ostatnie dni były dla Artura Boruca niezwykle stresujące i wyczerpujące. Nie dość, że bramkarz musiał przygotowywać się do dzisiejszego "meczu o wszystko" z Austrią i tłumaczyć przyczyny porażki z Niemcami, to jeszcze z niecierpliwością czekał na telefon z Polski. W końcu się doczekał. Na oficjalnej stronie bramkarza przeczytaliśmy, że żona Artura, która dwa lata temu poroniła, wczoraj urodziła zdrowego synka.
Gdy pozostali kadrowicze dowiedzieli się o szczęściu Artura , obiecali, że gdy któryś z nich strzeli dziś gola, to zrobi "kołyskę". To będzie gol, dla synka Boruca. Do boju Polsko!