Ostatni odcinek programu "Love Island" został wyemitowany kilka tygodni temu, mimo to jego uczestnicy wciąż budzą duże zainteresowanie. Codzienne wyczekiwanie przed telewizorem i oglądanie wciągających sytuacji sprawiły, że widzowie bardzo przywiązali się do niektórych osób. Przykładem jest Paweł Tyburski i Monika Kozakiewicz. Nikt na wyspie nie wierzył w ich uczucie. To jak jest naprawdę?
Jeden z bliźniaków opublikował na swoim Instagramie zdjęcia z Halloween. Paweł przebrał się za diabła, a Monika za anioła.
„Nie taki diabeł straszny, jak go malują” najlepiej przekonała się o tym Monika - zaczął swoją wypowiedź.
Zdradził, że bardzo ciężko było mu znaleźć miłość.
Myślę, że zawsze było mi trudniej zbudować stałą relację damsko-męską... Powód? Prosty... Zawsze byłem uważany za osobę, która dużo imprezuje i jest warszawskim „lovelasem”. Oczywiście mieli do tego prawo, bo nie ukrywam, że prowadziłem nocny, imprezowy tryb życia.
Paweł twierdzi, że był bardzo powierzchownie oceniany.
Oceniali książkę po okładce, bo widzieli mnie w takiej roli, jako osobę, która bawi się na całego. Grubo się mylili co do mnie.Tak serio to tylko nieliczna grupa najbliższych znała mnie, wiedziała, jak jest naprawdę i co mam w środku. Nie zmieniłem się, ja od zawsze taki byłem, jestem i będę...
W końcu spotkał Monikę, przy której czuje się naprawdę dobrze.
Po prostu Monia dała mi to, czego potrzebowałem. Spokój, ciepło, a przede wszystkim przyjaźń... Dlatego postanowiłem się dla niej otworzyć, pokazać prawdziwego siebie, dać jej to, co mam najlepsze, czyli całe serce.
Obserwatorzy pary byli zachwyceni tym wyznaniem.
Uwielbiam Was.
Wierzę w Was. Dopełniacie się nawzajem.
Piękne słowa i widać, że pisane prosto z serca. Życzę Wam jak najlepiej - pisali.
Kibicujecie im?
KB