Sean John "Diddy" Combs od dawna budził kontrowersje - przypomnijmy, że do mediów jakiś czas temu trafiło nagranie, na którym widać, jak znęca się psychicznie nad swoją ówczesną partnerką. 16 września tego roku raper został zatrzymany i aresztowany. Jak wynika z akt sprawy, jest oskarżany o "stworzenie przedsiębiorstwa przestępczego, którego członkowie i wspólnicy zajmowali się handlem ludźmi w celach seksualnych, pracą przymusową, porwaniami, podpaleniami, przekupstwem i utrudnianiem wymiaru sprawiedliwości". Obecnie Diddy przebywa w Metropolitan Detention Center na nowojorskim Brooklynie. Muzyk ubiegał się o to, by wyjść z aresztu za kaucją. Sąd jednak nie wyraził zgody. Teraz wiadomo, jaki plan mają jego prawnicy.
9 października prawnicy Diddy'ego poinformowali, że chcieliby, aby proces ich klienta ruszył dopiero wiosną. Nie podali jednak żadnej daty. Wskazali za to, że ubiegają się o to, by Diddy mógł stanąć przed sądem w kwietniu albo maju. Wygląda na to, że potrzebują sporo czasu, by zaplanować linię obrony i zebrać dowody na korzyść muzyka.
Na tym nie koniec. Prawnik rapera Marc Agnifilo, podkreśla, że jego klient nie przyznaje się do winy, a prokuratura chce uznać za przestępstwo dobrowolne akty seksualne, w które angażował się raper. Grzmiał, że Combs podczas procesu oczyści swoje imię.
Prawnicy Diddy'ego mają pełne ręce roboty. Jak informuje portal Page Six, właśnie złożyli trzecią apelację o przedprocesowe zwolnienie rapera z aresztu. Zakwestionowano w niej decyzję Sądu Okręgowego Południowego Dystryktu Nowego Jorku o dwukrotnej odmowie zwolnienia rapera. Adwokaci muzyka domagają się natychmiastowego zwolnienia Diddy'ego do domu za odpowiednią kaucją. Powołują się przy tym na rzekomo niewystarczające dowody uzasadniające zatrzymanie i rzekome błędy prawne w decyzji sądu.
Tymczasem prokuratorzy obawiają się, że jeżeli Combs będzie oczekiwał na proces poza aresztem, będzie zastraszał świadków i utrudniał prowadzenie sprawy. Sugerowali również, że istnieje ryzyko, że Diddy, biorąc pod uwagę jego bogactwo i dostęp do prywatnych odrzutowców, ucieknie.