Jacek Sasin jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Wielu Polaków kojarzy go m.in. z tzw. wyborami kopertowymi z 2020 roku. Sasin jest jednak także byłym wicepremierem oraz były ministrem aktywów państwowych za rządów PiS. Tym razem poseł przypomniał o sobie w zupełnie innym kontekście niż zwykle.
O "dietę Sasina" zapytał posła na antenie Radia ZET 14 stycznia prowadzący Bogdan Rymanowski. - Każdy musi mieć swoją indywidualną dietę, bo jesteśmy różni, ale podstawowa zasada to po prostu mniej. Mniej i regularnie - odpowiedział polityk. Zdradził przy tym, że wyeliminował również z jadłospisu trzy konkretne produkty: białe pieczywo, słodycze i cukier. Dziennikarz zapytał się go wtedy o alkohol. - Powiem szczerze, to jest absolutnie zabójca diety i jeśli ta dieta ma być skuteczna, to najlepiej też go odstawić - stwierdził Sasin.
Co ciekawe, poseł dodał dalej, że sam z alkoholu jednak w pełni nie zrezygnował. - Niestety, będąc aktywnym politykiem i to takim, który obraca się nie tylko tutaj, w Warszawie, ale prowadzi również politykę lokalną, jak to się mówi "w terenie", nie do końca się to udaje, ale na pewno trzeba się pilnować - podsumował przedstawiciel PiS.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Andrzej Duda wyśmiany na Paszportach "Polityki". "Pan prezydent lubi śmigać"
Polityk Prawa i Sprawiedliwości jest osobą, która dba o swoją prywatność. Mało kto wie, że Jacek Sasin ma żonę Lillę oraz syna Radosława. Więcej na temat swojej rodziny zdradził w wywiadzie dla "Super Expressu" w 2019 roku. "Nic tak nie buduje pewnej więzi jak wspólne odkurzanie i sprzątanie mieszkania. Zapewniam moją żonę, że będę się starał pomagać tyle, ile tylko się da. (...) Lubię, nawet zdarza mi się zmywać. Uważam, że wspólne wykonywanie takich codziennych zajęć wzmacnia więzi rodzinne" - opowiadał Sasin. Poseł ujawnił wtedy również, co łączy go z dorosłym już synem. "Udało mi się go zarazić pasją do podróży, zwiedzamy różne miejsca. To mój najlepszy kompan, który ostatnio przejął schedę, aranżując plany podróżnicze (...) Poza zdobywaniem nowej wiedzy lubimy z synem skosztować lokalnej kuchni, więc łączymy przyjemne z pożytecznym" - mówił polityk.