Rodzina jest najważniejsza dla Radosława Majdana. Od kiedy trzy lata temu na świecie pojawił się jego pierwszy syn, zawsze był w kontakcie ze swoją rodziną. Nigdy się z nimi nie rozstawał na noc, ale ostatnio się to zmieniło. Sportowiec przyjął zaproszenie od BBC Earth w ramach emitowanych w dni powszednie "Wieczorów z przygodą" i wziął udział w małym obozie przetrwania. W samym środku lasu nie dało się korzystać z telefonu i to go bolało. - Można powiedzieć, że zostawiłem wszystko i pojechałem w Bieszczady. Zastanawiałem się, co u rodziny. To jest standard, że kiedy odbieramy Henia z przedszkola, to zawsze jest telefon do drugiej osoby czy spadł, czy zjadł, czy był zadowolony. Od kiedy się Henio urodził, nie byłem w takiej sytuacji, żebym stracił kontakt ze swoją rodziną, Małgosią i naszymi chłopakami. Nie mogłem zapytać, co słychać u Henia, jak zareagował na kolejne wyjście do przedszkola, czy płakał. To było dla mnie dziwne. Próbowałem, szukałem gdzieś tego zasięgu, ale nie było szans - mówi Radosław Majdan w rozmowie z dziennikarzem Plotka, Bartoszem Pańczykiem. Całą naszą rozmowę zobaczysz poniżej.
Przy okazji Radosław Majdan powiedział nam, czego się dowiedział w towarzystwie Kazimierza Nóżki - leśnika z 41-letnim doświadczeniem. Sportowiec zamierza całą wiedzę wykorzystać w przyszłych podróżach kamperem z rodziną i zaimponować synom i ukochanej.
Mogłem się czegoś nauczyć, poznać różne tajniki, o których nie wiedziałem. Np. to, że z puszki tuńczyka można zrobić - w formie, jakby to była butla gazowa - palenisko i zagotować sobie herbatę. Potrzebny jest tylko papier, a ten olej z tuńczyka jest dosłownie jak paliwo, które się bardzo dobrze pali. Mieliśmy piłowanie drzewa, zbieraliśmy grzyby... - wylicza były bramkarz w rozmowie z Plotkiem.
Radosław Majdan mówi też, że choć miał wykład na temat niedźwiedzi, tych nie udało mu się tym razem spotkać. I choć Majdanowi podobało się przebywanie na łonie natury, nie umiałby zamieszkać na odludziu z dala od miejskiego zgiełku. - Jestem człowiekiem dużych miast. Urodziłem się w Szczecinie, później mieszkałem w Turcji, w Grecji. To są miasta na ponad dwa miliony mieszkańców. Warszawa jako miasto spełnia moje oczekiwania, jeżeli chodzi o infrastrukturę, kina, teatry, o sposób spędzania czasu. Wiem, że są te możliwości. Jestem kimś, kto lubi ten pęd i energię dużych miast. Duże miasto to jest coś, co dodaje mi energii - zdradza nam Radosław.
Choć mimo szkolenia, Radosław Majdan sam bałby się iść na grzyby, bo to jednak wielka odpowiedzialność, chętnie chodzi na nie z rodziną. Obecność Małgorzaty Rozenek jednak bywa tam czasem problematyczna i nie sprzyja. - Zawszę się z tego śmieję... Małgosia mi kiedyś mówi: "Ty jakoś tak nie złapałeś takiej pasji na grzyby, jak ja czy chłopaki". Odpowiadam: "Skarbie, jak miałem złapać, jak widziałem ładnego grzyba, chcę go zerwać, a tu z tyłu twoja ręka". Małgosia traktuje bardzo zbieranie grzybów ambicjonalnie. Jak widzi dobry okaz, to chce, by jej koszyk był pełny. Ja sobie chodzę z tyłu spokojnie. Ja z naszej rodziny jestem największym outsiderem - opowiada były bramkarz.