27 stycznia w Krakowie odbyła się międzynarodowa konferencja zorganizowana w 80. rocznicę wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. Podczas spotkania, które odbyło się pod hasłem: "My jesteśmy pamięcią. Nauczanie historii to nauka rozmowy", Barbara Nowacka wywołała spore kontrowersje. W swoim wystąpieniu ministerka edukacji powiedziała, że "na terenie okupowanym przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy, które były obozami pracy, a potem stały się obozami masowej zagłady". Jej słowa odbiły się szerokim echem w mediach. Mimo że polityczka sama zabrała głos i postanowiła przeprosić, to przejęzyczenie wywołało burzę w internecie. Do sprawy odniósł się również Rafał Mroczek.
Na niefortunną wypowiedź Nowackiej zareagowało już Ministerstwo Edukacji Narodowej. "Docelowa wypowiedź na podstawie przygotowanego fragmentu wystąpienia miała brzmieć: Na terenie okupowanej przez Niemcy Polski, naziści zbudowali obozy, które były obozami pracy, a potem stały się obozami masowej zagłady" - przekazano w komunikacie. Barbara Nowacka także nie zamierzała milczeć. "Oczywiste jest, że obozy zbudowali Niemcy, a polskich nazistów nie było. I jest to prawda historyczna. Również o tym wielokrotnie mówiłam w trakcie wystąpienia na konferencji w Krakowie" - podkreśliła.
Za oczywiste przejęzyczenie przepraszam
- napisała na platformie X.
Niewątpliwie wpadka Nowackiej wywołała falę oburzenia, a sytuację szybko wykorzystali politycy PiS, żądając dymisji ministerki. Rafał Bochenek określił jej słowa jako "odrażające". Na przejęzyczenie ministerki zareagował również Rafał Mroczek. "Czy ktoś może mi to wytłumaczyć?" - napisał na InstaStories i na koniec zdania dodał kilka wykrzykników, co może świadczyć o tym, że pisał to w dużych emocjach. Kadr znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Musiał podsumował akcję dla WOŚP. Jedno pytanie wciąż pozostaje bez odpowiedzi
Premier podczas wtorkowej konferencji z szefem rządu Kanady Justinem Trudeau został zapytany o słowa Barbary Nowackiej. - Nie będę wyciągał jakichś dramatycznych konsekwencji z powodu przejęzyczenia. Gdyby politycy mieli dawać swoje głowy w związku z tym, że się przejęzyczyli, to nie wiem, czy byliby kiedykolwiek chętni do sprawowania jakichkolwiek funkcji - powiedział. - Ale chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. W polityce ważne są intencje, czyny i działania, a nie przejęzyczenia. Musi się wreszcie skończyć ta polityczna wojna, w której używa się haniebnych argumentów, które są czerpane z naszej dramatycznej historii - zaznaczył.