10 października 1991 roku Andrzej Zaucha został zastrzelony przez pochodzącego z Francji reżysera Yves'a Goulaisa. Mężczyzna zdecydował się na ten krok po tym, jak dowiedział się, że jego żona Zuzanna Leśniak romansowała z wokalistą. Padło dziewięć strzałów pod krakowskim teatrem. Zuzanna próbowała ochronić piosenkarza własnym ciałem. Oboje zmarli. Francuski reżyser sam oddał się w ręce policji. Sąd wymierzył mu karę 15 lat pozbawienia wolności. Z więzienia wyszedł w 2005 roku i stara się żyć normalnie, chociaż nie zapomniał o swoim okrutnym czynie.
Po wyjściu z więzienia morderca Andrzeja Zauchy zmienił tożsamość. Dziś nazywa się Iwo Kardel i jest scenarzystą. Pracował m.in. nad "Leśniczówką", czyli znanym serialem Telewizji Polskiej. W 2021 roku mężczyzna udzielił wywiadu w programie "Pytanie na śniadanie". Jego wypowiedź przeczytał lektor. -Pierwszy dzień wolności nie świętowałem szampanem, tak zrobiłby ktoś bez sumienia, bez serca, a nie ja. Wciąż jestem przerażony tym, co byłem zdolny zrobić. Ja, reżyser, na co dzień obcujący z Szekspirem i Molierem, powinienem wiedzieć lepiej od innych, co to znaczy zabić. Gdyby czas można było cofnąć - powiedział. Morderca Zauchy chciał pomóc córce wokalisty. Wspomagał ją finansowo, aby choć w niewielkim stopniu odkupić swoje winy.
Francuski reżyser wspomniał także w śniadaniówce o wielkim szoku, jaki przeżył, gdy nakrył swoją ukochaną na zdradzie. - Spodziewałem się czegoś innego, niż to, co znalazłem, że mój kolega Andrzej stoi przerażony. To był ogromny szok, który w moim odczuciu po 30 latach miał wpływ - mówił w "Pytaniu na śniadanie". Ogromna zazdrość i wściekłość skłoniły go do okrutnych czynów, których do dziś bardzo żałuje. - Nie miałem absolutnie prawa do takiej reakcji, do jakiej doszło. Dopiero niedawno zrozumiałem, jakie mechanizmy sprawiły, że ja, normalny człowiek, jeżdżący do szpitali z pomocą charytatywną, nagle stałem się potworem. Potem czułem się bardzo winny, a pobyt w więzieniu mnie uratował - powiedział Wirtualnej Polsce. Dodał, że lata, które spędził w areszcie, były symboliczną karą. ZOBACZ TEŻ: Andrzej Zaucha osierocił córkę, gdy miała 17 lat. Nie do końca uporała się z przeszłością: Z tyłu głowy odzywa się strach