Pogrzeb Franciszka Smudy przyciągnął do Krakowa prawdziwe tłumy. Pojawili się kibice, władze miasta, osoby, które przez lata współpracowały z byłym selekcjonerem. - Widać było, że wszyscy, nie tylko rodzina i najbliżsi przyjaciele, byli pogrążeni w głębokim smutku. (...) Ich serca się zjednoczyły, bo łączyła ich piłka. Dobra piłka, którą kochali i którą kochał Franciszek Smuda - mówiła obecna na miejscu reporterka Plotka. Pod koniec ceremonii przemówiła również żona trenera Małgorzata Drewniak-Smuda. - Dziś jest wyjątkowo trudno, ale spróbuję - zaczęła. Później nawiązała do jego ostatnich chwil. Zdjęcia z pogrzebu znajdziesz w galerii na górze strony.
- Chciałam osobiście podziękować za tak liczne przybycie. Wiele razy było tu już powiedziane, że piłka nożna to była prawdziwa pasja i wielka, jeśli nie największa, miłość mojego męża. Dlatego myślę: byłby szczęśliwy, dumny, czułby się doceniony, gdyby mógł słyszeć to, co w ostatnich dniach zostało na jego temat powiedziane lub napisane. Niedawno rozegrał swój ostatni, najważniejszy i najdłuższy mecz. Zrobił to tak, jak robił całe życie. Z odwagą, z uporem, determinacją, z godnością, z wielką wolą walki. Również z wielką wiarą w zwycięstwo. Aż do ostatnich chwil, aż do ostatniego gwizdka. Franiu, żegnaj - zakończyła. Po przemowie rozległy się gromkie oklaski.
Selekcjoner z uwagi na swoje podejście do życia prywatnego raczej rzadko mówił o żonie, która na co dzień była jego ogromnym wsparciem. Okazuje się, że Małgorzata Drewniak-Smuda jest okulistką. W jednym z wywiadów przyznała, że zanim poznała swojego męża, w ogóle nie interesowała się piłką nożną. "Gdy poznałam męża, o piłce wiedziałam niewiele i znałam nazwisko tylko jednego piłkarza, Żmudy. I długo byłam przekonana, że to właśnie on do mnie przychodzi do gabinetu okulistycznego" - wyjawiła w rozmowie z "Gazetą Wrocławską". ZOBACZ TEŻ: Pogrążona w smutku żona żegna Franciszka Smudę. Na pogrzebie pojawił się też tłum piłkarzy