Anna Wendzikowska straciła ojca pod koniec 2022 roku, o czym poinformowała w Boże Narodzenie. Mężczyzna miał 70 lat. Była reporterka "Dzień dobry TVN" wróciła do jego tematu zainspirowana Dniem Ojca. Podziękowała mu na Instagramie za "ciepło, miłość, cierpliwość". Wspominała, że uczył ją fizyki, historii, jazdy na nartach i na rowerze oraz gry w siatkówkę. "Godzinami słuchałeś moich smutków i rozterek.. zawsze miałeś na to przestrzeń, nawet kiedy osiem razy powtarzałam to samo" - napisała i dodała, że przed jego śmiercią ich kontakt nie należał do najłatwiejszych. Trudne uczucia związane z jego śmiercią wróciły, bo celebrytka znalazła jego dowód osobisty. Z tej okazji podzieliła się traumatycznymi wspomnieniami jak np. wizyta w krematorium.
Okazuje się, że po śmierci pana Marka to nikt inny, a Anna Wendzikowska zajęła się wszystkimi sprawami związanymi z jego odejściem i pochówkiem. Wykazała się wtedy ogromną siłą, którą sama nie wie skąd czerpała. Nie było to jednak łatwe, ale nie miała wyjścia, bo wtedy nie mogła liczyć na innych członków rodziny. A przecież trzeba było zorganizować pogrzeb. "To ja załatwiłam wszystkie formalności, wszystkie dokumenty, odebrałam cię ze szpitala, wybrałam trumnę, urnę, kwiaty, siedziałam z tobą w krematorium. Nikt się nie czuł na siłach, a ja nie chciałam, żebyś był sam. Musiałam wreszcie stanąć do dorosłości, jakbym nagle straciła mandat do tego, żeby dłużej być dzieckiem" - stwierdziła.
Trudne to było i ważne jednocześnie... Pewnie potrzebne, ale nie masz pojęcia, jak bardzo bym chciała, żebyś tu był i żebym chociaż raz w roku mogła poczuć się dzieckiem. Dorosłość jest trudna, tato, ale jakoś to dźwigam
- dodała.
Przy okazji Anna Wendzikowska w wyraźnie refleksyjnym nastroju napisała o wizycie na cmentarzu, której nie mogła odpuścić w Dzień Ojca. Choć jej tata nie przywiązywał wagi do takich rzeczy, jak odwiedziny grobu zmarłego. Ona jednak nie odpuszcza i robi to, co dla niej ważne, by było jej lżej. Dba o jego grób i nie daje o nim zapomnieć. "Jadę na Powązki, bo chociaż zawsze mówiłeś, że w nosie masz to, co po śmierci i mamy sobie darować kwiaty i świeczki, bo szkoda pieniędzy… to ja tego potrzebuję. Wyślij mi trochę dobrej energii, są dni, że bardzo mi tego trzeba" - podsumowała swój długi wspomnieniowy post poruszona reporterka.