We wtorek 11 czerwca media obiegła wiadomość o ataku na Viki Gabor i jej ojca. Do zdarzenia doszło na Alejach Jerozolimskich. Sprawca został przewieziony na komisariat w celu wyjaśnienia sprawy. Artystka i jej tata zostali przetransportowani do placówek medycznych, gdzie otrzymali niezbędną pomoc medyczną. Na szczęście żadne z nich nie odniosło poważnych obrażeń. Wokalistka wydała oświadczenie, w którym odniosła się do zdarzenia i podziękowała fanom za wsparcie.
Na InstaStories artystki pojawiło się obszerne oświadczenie wydane przez jej menagment. "Dziś po godzinie 10:00 w Warszawie doszło do przykrego w skutkach zdarzenia. Podróż Viki Gabor i jej taty zmierzających do studia nagraniowego została przerwana nagannym zachowaniem innego kierowcy. Viki wraz z tatą przebywają już pod opieką specjalistów. Po nieuzasadnionym ataku, między innymi gazem pieprzowym, policja dokonuje niezbędnych czynności w związku z tym zdarzeniem. Viki wraz z rodziną i managementem stanowczo potępiamy wszelkie przejawy agresji" - można przeczytać. Pełną treść oświadczenia znajdziecie w naszej galerii na górze strony. W dalszej części podziękowano na liczne słowa wsparcia.
W imieniu Viki i jej bliskich dziękujemy za niezliczone sygnały wsparcia dla Viki, jej taty i całej rodziny. Dziękujemy za wyrozumiałość i wsparcie od współpracowników, z którymi dziś praca w studiu nagraniowym nie była możliwa. Dziękujemy również za elastyczność, wsparcie i nowe terminy od redakcji, z którymi dziś po południu miała się spotkać Viki, aby opowiedzieć o najbliższych muzycznych nowościach. Serdecznie dziękujemy pani Monice, która widziała całe zdarzenie i jako jedna z pierwszych osób przybyła z bezinteresowną pomocą. Dziękujemy z całego serca
- czytamy w oświadczeniu.
Komentarza mediom udzielił także menadżer Viki Gabor, Oskar Laskowski. Przekazał on informację o stanie artystki oraz jej ojca. Potwierdził także, że sprawca ataku został zatrzymany. Mężczyzna zaprzeczył jednak, jakoby zdarzenie miało charakter rasistowski. Przyznał, że przyczyną były emocje na drodze. Dodał też, że agresywny kierowca nie wykazał skruchy. "Postronne kobiety, które zauważyły całe zdarzenie, wybiegły z biurowca, udzielając pomocy Viki. Na miejsce przyjechała policja, mężczyzna został zatrzymany. Powiedział, że zrobiłby to jeszcze raz" - zdradził w rozmowie z Onetem.