Śmierć Mateusza Murańskiego wstrząsnęła mediami. 29-latek był nie tylko zawodnikiem gal freakfightowych, ale i aktorem znanym z takich produkcji jak "Lombard. Życie pod zastaw" czy nominowanym do Oscara "IO". Jego wieloletni przyjaciel Akadiusz Tańcula w rozmowie z Plotkiem zdradził, że celebryta zmagał się z depresją. Teraz wspomina go prezes federacji, w której miał okazję walczyć.
Paweł Jóźwiak jest prezesem FEN. Mateusz Murański zagościł w klatce jego organizacji podczas 34. gali, mierząc się z Arturem Sycem. W mediach od kilku dni można przeczytać wiele artykułów o tym, że zawodnik był ofiarą hejtu. To zdanie podziela CEO federacji. Jego zdaniem syn Jacka Murańskiego był doskonałym przykładem tego, że celebryci mierzą się za kamerami z osobistymi problemami, często sięgając nawet po używki.
Jego śmierć pokazuje, że gdy gasną flesze kamer i opada kurtyna, to nie wszyscy ludzie sobie potrafią poradzić z hejtem i tym, co się dzieje w internecie. Ta presja go trochę przerosła. Niestety poddał się, bo szukał ucieczki w różnych substancjach odurzających, no i skończyło się, jak się skończyło. Z tego, co wiem, to był na odwyku, ale jakimś dziwnym trafem zbyt wcześnie się stamtąd wydostał - mówił Paweł Jóźwiak w rozmowie z Faktem.
Ciało Mateusza Murańskiego znalazł jego ojciec, który wszedł do mieszkania w towarzystwie mundurowych. Według wstępnych ustaleń prawdopodobną przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Zostały zlecone dalsze badania toksykologiczne i histopatologiczne.