Karin Ann wydała oświadczenie w sprawie swojego występu w "Pytaniu na śniadanie", podczas którego zaśpiewała z tęczową flagą i wsparła środowiska LGBTQ+. Po emisji na żywo pracę stracił wydawca programu, Radosław Bielawski. Wokalistka odniosła się do całej sprawy. Nie wiedziała, że jej wolność słowa wywoła takie konsekwencje.
Ten występ w "Pytaniu na śniadanie" zostanie zapamiętany na długo. Karin Ann nie tylko pokazała przed swoim wykonaniem tęczową flagę, a także skierowała kilka słów wsparcia w stronę społeczności LGBTQ+.
Piosenkę dedykuję całej społeczności LGBTQ w Polsce, bo wiecie, jak to wszystko wygląda. Zasługujecie na miłość, zasługujecie na to, aby czuć się bezpiecznie. Jestem z wami, stoję tu z wami i kocham was - powiedziała do widzów przed telewizorami.
Pracę stracił wydawca programu. Piosenkarka odniosła się do tej sprawy. Napisała w oświadczeniu, że podczas całej trasy koncertowej, w tym koncertom, które daje w Polsce, przyświeca jej przesłanie poszanowania praw człowieka i równości. Często występuje z przekazem prosto ze sceny. Jak przyznała, korzysta z wolności słowa. Jednak władzom TVP się to nie spodobało.
Nie było moją intencją pozbawiać pracy kogokolwiek i jest mi przykro, że taka sytuacja miała miejsce. Mam szczerą nadzieję, że inne stacje promujące wolność słowa wkrótce zaoferują panu Radosławowi pracę. Uważam, że to nie jest w porządku zwalniać z pracy kogoś tylko dlatego, że skorzystałam z mojego fundamentalnego prawa do wolności słowa - napisała w oświadczeniu opublikowanym przez portal Onet.
Radosław Bielawski potwierdził swoje odejście z Telewizji Polskiej, choć na razie nie chce komentować publicznie całej sprawy. Karin Ann to wokalistka, która pochodzi ze Słowacji. Ostatnio wystąpiła na jednej scenie z Sanah i jest podczas trasy koncertowej w Polsce.