"Dynastia" to jeden z najpopularniejszych seriali w historii telewizji. Przygody Carringtonów jakiś czas temu powróciły na ekrany w zupełnie odświeżonej formie. Nowa wersja również przypadła widzom do gustu. Jedną z bardziej znanych bohaterek pierwowzoru była Cassandra "Caress" Morell, w którą wcielała się Kate O'Mara. Gwiazda szybko zdobyła sympatię widzów. Jej losy w "Dynastii" śledziły miliony. W pewnym momencie zaczęto również przyglądać się jej życiu prywatnemu. Wszystko przez tajemnicę, która wyszła na jaw po 20 latach. To właśnie wtedy okazało się, że aktorka ma... drugiego syna, o którym nikt nie wiedział.
W 2012 roku doszło do prawdziwej tragedii. Starszy syn aktorki, Dickon popełnił samobójstwo. Zagraniczne media donosiły, że śmierć była pokłosiem wypadku, który wpłynął na kondycję psychiczną mężczyzny. Dickon miał 49 lat. O'Mara bardzo przeżyła odejście swojego ulubieńca. Niewiele osób wie, że gwiazda miała również drugiego syna. Tuż po narodzinach oddała go do adopcji. Chłopiec był owocem romansu z Davidem Orchardem. Po 19 latach już jako dorosły mężczyzna, Christopher odezwał się do matki. Ta jednak była dla niego bardzo niemiła. Na odbudowę kontaktu nie było szans. Nieoczekiwanie w mediach ukazał się artykuł o skrywanej przez aktorkę tajemnicy. Kate wściekła się na Christophera. Niedługo potem jej ojciec zmarł na wylew. Według aktorki to właśnie medialne nagonki przyczyniły się do jego śmierci. O wszystko obwiniała więc oddanego do adopcji syna.
Kate O'Mara zmarła 30 marca 2014 roku w wieku 75 lat. Aktorka zmagała się z chorobą nowotworową. W rozmowie z "Daily Mail" Christopher przyznał, że nie był zaskoczony postanowieniami zawartymi w testamencie. Z zapisków jasno wynikało, że prawie cały majątek miał trafić do siostry aktorki. "Nie zdziwiło mnie to. Nie oczekiwałem, że dostanę po niej część spadku. Ona nie wiedziała, jakim jestem człowiekiem. Nawet nie próbowała mnie poznać. W swojej autobiografii nawet podała błędną datę moich urodzin" - mówił. ZOBACZ TEŻ: Piotr Kędzierski ma tatuaż Blake'a z "Dynastii". Internet ma inne zdanie. "Wszyscy widzą Leppera"