W wywiadzie dla "Vivy' najgorętsza para jesiennej ramówki TVN Natasza Urbańska i Janusz Józefowicz próbują przedstawić siebie jako zgodny tandem zarówno w pracy, jak i w domu. Niestety już na samym początku rozmowy pan mąż, tłumacząc powód dla którego żona przyjęła propozycję objęcia roli prowadzącej "TzG", pośrednio zdradza, że oczekuje od niej przede wszytkim posłuchu:
Gdy rozmowa schodzi na tory spektaklu "Pola Negri", w której Natasza ma zagrać tytułową rolę, aspirująca do bycia aktorką tancerka sama przyznaje się do tego, kogo potrzeby stawia na pierwszym miejscu i ile kosztuje ją dążenie do perfekcji:
Natasza nie ukrywa również, że uważa swojego męża nieomal za geniusza, któremu inni nie dorastają do pięt. Dla niej oznacza to nieustanną pogoń za jego wizją rzeczywistości (i jej kariery?):
Natasza zdaje sobie sprawę z tego, że jej mąż jest apodyktyczny i w swoim odczuciu ma zawsze rację. Okazuje się jednak, że nie dość, iż, jako jego pokorna uczennica, ona sama nie wyobraża sobie mu się sprzeciwić, to jeszcze jej się to wyraźnie podoba. Gdy brakuje męża, prowadząca "TzG" czuje się nieswojo i jest niezdolna do podjęcia jakiejkolwiek decyzji:
W zawodowej relacji Nataszy z mężem zdaje się dominować lęk, choć tancerka z radością wyznaje, że robi postępy, gdyż zdarza jej się odważyć na... zaproponowanie czegoś mężowi:
Pod koniec wywiadu nowa prowadząca "TzG" twierdzi, że z asertywnością jest u niej lepiej. Szkoda tylko, że zaraz potem dodaje, iż uczy się niej od....no właśnie, samego mistrza (błędne koło?)". Póki co chyba jednak wciąż ma nad czym popracować, bo nawet teledysk do jej autorskiego projektu, tj. piosenki "All the Wrong Places" jest wizją, tym razem wprawdzie nie jej męża, ale też nie jej samej: