Maja Sablewska znów jest na językach całej Polski. Nie pracuje już z Edytą Górniak i Mariną. W pełni poświęciła się programowi "X-Factor". Nadal mało o niej wiemy. Dopiero w wywiadzie dla RMF FM opowidziała o swoim dzieciństwie, niespełnionych marzeniach o karierze koszykarki i trudnych rozstaniach.
Wcześniej myślałam o karierze sportowej. Po pierwsze przeszkodził mi wypadek, w wyniku którego doznałam uszkodzenia oka, a po drugie ktoś stwierdził, że się do sportu nie nadaję. Byłam więc trochę wyalienowana ze środowiska, bo po pierwsze wiele miesięcy spędziłam w szpitalu, a po drugie - nie chciało mi się spędzać czasu z koleżankami pod blokiem, palić papierosów i chodzić na dyskoteki. Uważałam, że to strata czasu.
Mnie też parę lat temu ktoś powiedział, że nie będą dobrą koszykarką. Może mam długie nogi, może dobrze biegam, ale to wszystko. Nie mam szans. Na początku był płacz i zgrzytanie zębów, bo przecież miałam grać w koszykówkę. A potem trafiłam na koncert Natalii Kukulskiej i poleciało to wszystko tak, że obudziłam się dopiero miesiąc temu, bo życie obróciło mi się o 180 stopni.
Dwa lata temu nadeszły w moim życiu zmiany - rozstałam się z Dodą i z moim ówczesnym partnerem. W tym momencie postanowiłam, że muszę coś ze sobą zrobić, żeby nie zwariować. Byłam związana z tym mężczyzną 6 lat i prawie otarłam się o depresję.
Współpraca z nią była najlepsza w mojej karierze. A był to dopiero początek, tylko 10 miesięcy. Niemniej, w tak krótkim czasie, udało nam się zrobić koncert jubileuszowy i Taniec z Gwiazdami. Dlatego to co się stało, jej odejście z powodu X-Factora i oświadczenie dla mediów, które złożyła, było dla mnie zaskakujące i bolesne. Ja to bardzo przeżyłam. Nie boję się do tego przyznać (...) Ale jednego mnie nauczyła ta historia - teraz z moimi nowymi artystami zmienię zasady współpracy. Po pierwsze będzie między nami większy dystans.
Najpierw zaczęło się od tego, że mam być kolorowa i z kokardą na głowie. Ja się na to nie zgodziłam, bo mam trochę inny styl - luźny, streetowy, taki, który nie rzuca się w oczy (...) Czasem mówię też komuś, że nie potrafię śpiewać. Albo, że wybrał zły repertuar, a to jest podróż z biletem w jedną stronę i właśnie stracił swoją szansę. Chodzi mi o to, żebyśmy w następnych edycjach programu mieli więcej perełek, tych ludzi, którzy w przeciwieństwie do zwykłych, szarych obywateli posiadają to coś, właśnie ten X-Factor.
Najpiękniejszy moment w moim życiu pojawił się niedawno. Poznałam kolejnego mentora w swoim życiu, który jest dla mnie fantastycznym zjawiskiem. Wiem, że oddając się w ręce tego człowieka nie zginę. Nie mogę powiedzieć kto to jest, ale jest to mężczyzna, który wprowadził w moim życiu taką rewolucję, że do tej pory chodzę jak pijana i nie wiem co się dzieje.
Znajoma poleciła mi klinikę, która posługując się badaniami genotypu, czyli coś więcej jeszcze niż DNA ustala produkty, które absolutnie muszę omijać przy spożywaniu posiłków, i takie których omijać nie wolno. Po badaniach, okazało się, ze pożywienie, które spożywam powoduje migreny, złe samopoczucie, kilogramy itd. Oprócz tego, ze ustały moje bóle głowy i przestałam chorować. Poza tym uprawiam jogę, trochę medytuję. Jestem zwolennikiem pozytywnej energii. Dla mnie zawsze szklanka jest do połowy pełna.