Zacznijmy od jurorów, którzy w wielu przypadkach są głównymi gwiazdami show. Ten weekend upłynął pod znakiem powrotów. Pierwszy z nich miał miejsce w piątkowym show Polsatu "Tylko Taniec". Przy stole jurorskim zasiadł Alan Andersz. Na pytanie prowadzącej, Kasi Kępki, o to czy cieszy się, że wrócił do pracy odparł:
Młody aktor tryskał humorem. W lutym spadł ze schodów w jednym z warszawskich klubów, doznał poważnego urazu głowy i był w śpiączce. Wybudził się z niej na początku marca i od tamtej pory czuje się coraz lepiej. Najgorsze już za nim.
Więcej zapadających w pamięć momentów nie było. Na tym tle wyróżniła się może tylko Joanna Liszowska, która zaliczyła małą wpadkę - po jednym z występów, zamiast nacisnąć czerwoną gwiazdkę, przycisnęła zieloną.
W "Bitwie na głosy" byliśmy świadkami najszybszego powrotu do pracy po porodzie. Sonia Bohosiewicz zaledwie tydzień temu urodziła drugiego synka. Powitano ją bukietem białych tulipanów.
Bardzo ciekawą odsłonę miał stały punkt programu, czyli test Węgorzewskiej. Dwóch uczestników, jeden z drużyny Meza, drugi z grupy Ryszarda Rynkowskiego robili beatbox, a dziewczyna z ekipy Kamila Bednarka śpiewała. Jurorka była zachwycona.
Nie byłaby sobą, gdyby choć trochę nie poflirtowała z mężczyznami. Komplementowała Meza i Rynkowskiego, że tacy przystojni i męscy. Raperowi z Poznania powiedziała, że wszyscy oprócz niego mają świetne fryzury, tylko on powinien iść do fryzjera (przypomnijmy, że jest łysy). Zamachowskiego cenimy jako aktora, ale jako juror nas nie zachwyca.
Czym byłby X- Factor bez docinków jurorów? Oto kilka z nich:
Po występie Ani 'Bajki' Kuba Wojewódzki stwierdził, że brakowało mu ognia i temperatury.
Jurorzy mieli wiele pretensji do występów ostatniego odcinka:
Ale jak to powiedziała jedna z wokalistek grupy The Chance, nie ma się co przejmować poziomem:
A Tatiana Okupnik wprowadziła to w życie, co widać na zdjęciu powyżej.
Jury "Must be the music" należy do najbardziej kompetentnych i spokojnych - nie silą się na wyuczone do granic możliwości żarty, ale ze wszystkich sił starają się udzielać fachowych porad:
Ale z drugiej strony możemy usłyszeć też motywujące opinie:
W "Tylko taniec" występy złe przeplatały się z naprawdę dobrymi. Dlatego bardzo zaskoczył nas wybór widzów. Do finału przeszedł Reprezentacyjny Zespół Pieśni i Tańca "Ziemia Myślenicka", którego pozytywnie oceniała jedynie Krystyna Mazurówna.
Musimy stwierdzić, że poziom występów w "Bitwie na głosy" był bardzo wyrównany. Zarówno drużyna Meza, jak i Ryszarda Rykowskiego zaprezentowała się bardzo dobrze. Było widać, że włożyli wiele serca w przygotowania i zależy im na finale. Jednak szalę zwycięstwa, zupełnie inaczej niż widzowie, przechylamy na korzyść Meza. Najpierw porwał całe studio do tańca energetyczną piosenką "Everybody dance now", a następnie jego grupa wykonała "We are the champions". W finale zobaczymy jednak elblążan.
Jesteśmy rozczarowani "X-Factor". Niestety poziom programu był żaden, a to za sprawą złego tematu przewodniego, czyli disco. Pozostaje nam tylko czekać na kolejny odcinek z nadzieją, że tym razem producenci wezmą pod uwagę możliwości i charaktery uczestników. Z "X-Factorem" musiał pożegnać się Paweł 'Biba' Binkiewicz, który chyba od samego początku przeczuwał, że coś dzisiaj pójdzie nie tak, jak trzeba. Na pochwałę zasługuje natomiast Joanna Kwaśnik, która w dogrywce wykonała świetny numer Duffy "Mercy", a także Marcin Spenner i Dawid Podsiadło.
Ostatni odcinek muzycznego show Polsatu nie miał równego określonego poziomu. Zaprezentowali się tu tak różnorodni ludzie, że ciężko jest podsumować ich poczynania.
Począwszy od Kuby Szyperskiego - 14-latka z niesamowitym głosem, który wziął za serca publiczność swoim wykonaniem utworu 'When A Man Loves A Woman', poprzez Dominikę Kurdziel - wokalistkę, po której wszyscy spodziewaliśmy się tak wiele!
Niestety, jury, jak i widzowie, byli maksymalnie rozczarowani. Dominika zaprezentowała balladę, która zdaniem jurorów, zupełnie nie pasowała do jej charakteru, jak i nie oddawała w pełni jej możliwości wokalnych. Kolejnym zespołem zasługującym na wyróżnienie był oczywiście Lemon, czyli zwycięzcy odcinka.
W konkurencji "Najlepsi prowadzący" zdecydowanie zwycięża duet z "Bitwy", czyli Hubert Urbański i Piotr Kędzierski. "Kędzior" cały czas krążył po studiu z wózkiem, prosił wykonawców o zaśpiewanie kołysanki dla dziecka i pomstował na innych, którzy jego zdaniem po raz kolejny byli za głośno i obudzili szkraba. Na koniec przywiózł w wózku kopertę z wynikami głosowania widzów.
Przekazawszy werdykt widzów Urbańskiemu, "Kędzior" wrócił z wózkiem za kulisy. Mijając drużynę z Elbląga, wykrzyknął jeszcze:
W prowadzeniu show "X-Factor" przez Jarosława Kuźniara zmienia się niewiele. Czyli jest nieciekawie. W rozmowach z uczestnikami wydaje się spięty i zestresowany. Mamy wrażenie, że jego głównym zajęciem w programie jest poganiania zbyt długo mówiących jurorów i przypominanie, że czas goni.
Wystylizowani w piłkarsko-majówkowych klimatach Maciej Rock i Paulina Sykut prowadzili niedzielny program na zupełnym luzie. Świetnym elementem humorystycznym były ich rozmowy z uczestnikami, prowadzone lekko, bez zbędnego zadęcia.
Niestety nie możemy powiedzieć tego o drugim duecie z Polsatu, czyli Kasi Kępce i Macieju Dowborze. Niby wszystko gra - są mili, ładni, sympatyczni, ale po prostu wypadają blado w porównaniu z duetami z "Bitwy" i "Must be the music". Mamy wrażenie, że w show są niewidoczni.
Dwa spośród weekendowych show - "Tylko taniec" oraz "X-Factor" nas wynudziło. Nie wciągnął nas żaden występ. Zdecydowanie liczymy na to, że za tydzień "X-Factor" podniesie poprzeczkę! W tym tygodniu nie było żadnych wzruszeń, nikt nie wywołała w nas silnych emocji. Jedyne, co odczuliśmy, oglądając "Tylko Taniec", to zdziwienie, wywołane wspomnianym już wcześniej awansem Reprezentacyjnego Zespołu Pieśni i Tańca "Ziemia Myślenicka".
Miłe zaskoczenie to dla nas "Bitwa na głosy". Musimy przyznać, że sobotni odcinek nas rozbawił i nie mieliśmy ochoty przełączyć programu, jak to się często w ostatnich tygodniach zdarzało. Dowcipem sypali prowadzący, kapitanowie drużyn, czasami jurorzy. A przyjazna "walka" między Mezo a Rynkowskim też zrobiła na nas miłe wrażenie. Co nas nie zaskoczyło, to przejście do finału drużyny Rynkowskiego.
Także prowadzące w rankingach oglądalności "Must be the music" nas wciągnęło. Zespół Lemon wzruszył - głos wokalisty zespołu i to, w jaki sposób zaśpiewał wywarło na nas ogromne wrażenie. Nie zabrakło tez elementów humorystycznych - pan Leszek Sypniewski - akordeonista z Ciechocinka rozbawił swoim występem całe studio. Jury przyznało, że jest bardzo radosnym człowiekiem, dzięki któremu wszyscy świetnie się bawią, ale niestety nie powinien znaleźć się w finale. Pan Leszek z pokorą przyjął ich opinię, sam zapewne świetnie zdawał sobie sprawę, że o finale nie ma co marzyć.
Doceniamy "Tylko taniec" za różnorodność przedstawianych w nim gatunków tańca i za ciekawych uczestników. Ale czasami po prostu się nudzimy.
Sobotnia "Bitwa na głosy" była na dobrym poziomie. Zresztą Hubert Urbański chwalił się, że przy programie pracuje prawie 300 osób i wszyscy "uwielbiają swoją pracę". Nawet przerywniki między występami były spoko jak na ten program, trochę sucharów, ale dało się przeżyć. Np. Rynkowski grający w kręgle ze swoją ekipą, widać, że świetnie się bawił, rzucał kulą zza pleców i się wygłupiał ku uciesze wszystkich. Niemiłym akcentem było jedynie to, że nawet po występie Rynkowskiego publiczność skandowała "Mezo, Mezo". Często zagłuszała też jurorów.
Ten odcinek "X-Factor" uważamy za nieudany. Disco... W ten klimat nie wczuliśmy się ani my, ani uczestnicy. Prezentowane przez nich utwory wiały nudą, a przecież nie o to w disco chodzi. Żaden z wokalistów idealnie nie oddał klimatu założonego na początku programu. Szkoda. Dodatkowo mamy wrażenie, że ciągle słyszymy podobne teksty jurorów, zwłaszcza Kuby. No, może je lekko modyfikuje.
"Must be the music" utrzymało dobry poziom. Ale czasami żałujemy, że show jest dość przewidywalne... Jednak podoba nam się, że jurorzy nie kreują wokół siebie sztucznego show, a w całości skupiają się na uczestnikach.