Pamiętacie Melanie Griffith? Aktorka urodziła się w 1957 roku w Nowym Jorku. Jest córką jednej z ulubionych aktorek Alfreda Hitchcocka - Tippi Hedren i producenta Petera Griffitha. Po raz pierwszy na wielkim ekranie pojawiła się w 1969 roku. Statystowała wówczas w westernie "Smith!".
EastNews
Na planie dramatu "Szkoła kochania" rozpoczął się jej romans z Donem Johnsonem. Para pobrała się, jednak ich związek przetrwał tylko kilka miesięcy. Don i Griffith dali sobie potem jeszcze jedną szansę - pobrali się po raz drugi, niestety małżeństwo znów zakończyło się fiaskiem.
Aktorka bardzo źle zniosła te dwa rozwody. Wtedy zaczęły się jej problemy z uzależnieniami. W 1988 roku trafiła do ośrodka, w którym leczyła się z alkoholizmu i narkomanii.
Jak piękną była kiedyś kobietą, świadczyć może fakt, że została żoną jednego z najprzystojniejszych mężczyzn w Hollywood. W 1996 roku po raz trzeci wyszła za mąż za Antonio Banderasa.
Para była w sobie bardzo zakochana, jednak u Melanie nadal pojawiały się problemy z alkoholem i narkotykami. Mąż zawsze bardzo ją wspierał i to dzięki niemu po raz kolejny zdecydowała się na leczenie. Trafiła do kliniki, w której wcześniej leczyła się Lindsay Lohan i Kirsten Dunst.
Pełnomocnicy aktorki pobyt w klinice tłumaczyli w nieco inny sposób:
AP/AGENCJA GAZETA
56-letnia Melanie Griffith była kiedyś kobietą o zniewalającej urodzie. Niestety alkohol, narkotyki i środki przeciwbólowe bardzo zniszczyły skórę aktorki.
Aktorka oznaki przemęczenia i zatrucia organizmu próbowała tuszować kolejnymi operacjami plastycznymi, co nie było dobrym pomysłem. W efekcie przestała już w ogóle przypominać dawną piękność.
Melanie chyba nie do końca zdaje sobie sprawę ze swojego wyglądu. Na dailymail.co.uk czytamy:
Swego czasu w mediach pojawiały się doniesienia, że Melanie jest chorobliwie zazdrosna o Antonio. Może chciała się odmłodzić, aby jeszcze bardziej mu się podobać?
EastNews