Finał show za nami. Już wiadomo, że był do hit - każdy odcinek oglądało średnio około 3,8 miliona osób. Jednak, jak się pewnie domyślacie, widzowie dostawali dopieszczony produkt, zrobiony ściśle według wytycznych biblii formatu BBC. A za kulisami... Jedni się lubili, inni nie. Niektórzy długo rozpaczali, gdy odpadli, inni się cieszyli. Do tego, co ciekawe, studio, w którym nagrywano show, nie wygląda w realu tak imponująco, jak na ekranie. To, co widzieliście na ekranie swojego telewizora, było sprytną kompilacją obrazów nagrywanych przez kilkanaście kamer. Operatorzy biegali po parkiecie nie mniej zwinnie niż tancerze. Przy czym byli dużo mniej skąpo ubrani - a w studiu panował potworny ukrop - zatem wcale nie było im łatwo... Oto jednak ciekawsze kulisy tej produkcji.
Zarobki w show to kwestia bardzo drażliwa. Produkcja pilnuje, by pozostały tajemnicą handlową, a gwiazdom, nawet jak uchylą rąbka tajemnicy, nie można ufać. Zwykle bowiem solidnie zawyżają stawki, żeby nie uchodzić za "tanie". Według różnych źródeł, najwięcej za odcinek dostawały np. Natalia Siwiec, Karolina Szostak, Aneta Zając i Joanna Moro (od 8-10 tys. zł), najmniej zaś m.in. Dawid Kwiatkowski, Jacek Lenartowicz i Jacek Rozenek (od 4 do 6 tys. zł). Zdecydowanie bardziej opłacało się być jurorem - nie trzeba było ćwiczyć w pocie czoła i nie było ryzyka, że się odpadnie. Mieli pewny zarobek przed 12 odcinków - osoby o mocnych nerwach mogą sobie podliczyć.
Andrzej Grabowski, Iwona Pavlović, Beata Tyszkiewicz i Michał Malitowski / KAPiF
Nic dziwnego, że wiele osób zabiegało w produkcji programu, żeby trafić do jury. I nie dziwi też, że jeden z jurorów - Michał Malitowski - przylatywał czasem, niczym Jan Kulczyk, prywatnym samolotem. Dla ścisłości - Malitowski jest światowym mistrzem w tańcach latynoamerykańskich i ma bardzo napięty grafik.
Ile kosztuje przyjemność lotu prywatnym samolotem? Jednorazowo ok. 70 tys. zł.
Być może nie każdy zdaje sobie sprawę, jak kosztowne to było przedsięwzięcie. Kreacje dla gwiazd i tancerzy powstawały jednocześnie w pięciu pracowniach w Polsce i w dwóch w Londynie. Nad wszystkim czuwała Malwina Wędzikowska, odpowiedzialna także za stylizacje w "The Voice of Poland" i "Top Model".
Jedna damska kreacja kosztowała 6-7 tys. zł. A same kamienie z sukni Joanny Moro (tej jak w musicalu "Chicago") były warte 5 tys. zł.
KAPiF
Jurorzy (Andrzej Grabowski) czy prowadzący (Krzysztof Ibisz, Anna Głogowska) też mieli ubrania szyte dla nich na miarę. Beata Tyszkiewicz dostawała do show stroje z luksusowej polskiej firmy, do których styliści dobierali dodatki. Co się stało z kreacjami po zakończeniu programu? Na razie trafiły do pilnie strzeżonego magazynu.
Mimo profesjonalnej produkcji i świetnego prowadzącego, nie dało się uniknąć drobnych wpadek. W jednym z pierwszych odcinków głos z reżyserki za szybko zdradził werdykt, a w przedostatnim Krzysztof Ibisz nieco spalił półfinalistów.
Było też przekleństwo, które wymsknęło się Beacie Tyszkiewicz.
KAPiF
Była też wpadka ciekawsza dla oczu - tancerzowi Tomaszowi Barańskiemu pękły spodnie w kroku.
Była też niezręczna sytuacja, kiedy Beata Tyszkiewicz wycierała dłoń po pocałunku Krzysztofa Ibisza i zabawna, gdy Michał Malitowski nie potrafił ukryć fascynacji i wprost dawał to zrozumienia, że bardzo podoba mu się Aneta Zając.
KAPiF
Tradycyjnie już w trakcie trwania show spekulowano o romansach uczestników. Wiadomo - nic tak nie podkręca zainteresowania programem, jak miłości i konflikty. Mało prawdopodobny - według naszych źródeł - wydaje się jednak związek Anety Zając ze Stefano Terrazzino.
Nieprawdziwe są też pogłoski, jakoby Joanna Moro miała romans z Rafałem Maserakiem. Wręcz przeciwnie - tych dwoje nawet się specjalnie nie lubiło.
Kapif
Skoro już jesteśmy przy emocjach - choć nie wszyscy je okazywali, wiemy, że niektórzy bardzo przeżywali porażkę w programie. Iza Janachowska długo bolała nad tym, że nie doszła do finału, a Klaudia Halejcio, po wytężonych systematycznych treningach wręcz nie mogła się potem odnaleźć. Ale najbardziej chyba cierpiała Natalia Siwiec.
Zastanawiacie się, co dzieje się na planie programu telewizyjnego, gdy widz ogląda reklamy? Animatorzy publiczności w studiu mówią, ile potrwa przerwa w relacji i proszą, żeby się nie oddalać, bo to tylko 2-3 minuty. Ci sami animatorzy zresztą zachęcają publiczność do aplauzu i zapowiadają, która część sali będzie pokazywana tuż po przerwie. Czas, kiedy kamery odpoczywają, prowadzący i uczestnicy wyciskają zwykle do ostatniej sekundy.
Krzysztof Ibisz mało rozmawia, bo głównie powtarza kwestie scenariusza. Dawid Kwiatkowski za to nie rozstawał się ze swoim telefonem i pocztą, a tuż przed występem każda z par na szybko ćwiczyła jeszcze swój układ taneczny. Bardzo często zdarzało się więc, że ktoś z publiczności robił sobie "słit focię", a w tle była wymachująca nogami Joanna Moro. Skąd w ogóle telewizje biorą publiczność do swoich programów? Na widowni polsatowskiego "Tańca z Gwiazdami" siedzieli najczęściej znajomi i przyjaciele gwiazd.
KAPiF
Dawid Kwiatkowski miał zresztą największą widownię. Jego fanki, naprawdę tłumy fanek, koczowały pod studiem od świtu do zakończenia programu późno w nocy.
Fanki Dawida Kwiatkowskiego to właściwie temat na osobny artykuł. Aż żal, że chłopak nie dotrwał do finału...