Kilka dni temu Marina Łuczenko-Szczęsna pojawiła się w programie "Dzień dobry TVN", w którym miała opowiedzieć o serialu "39 i pół tygodnia". Artystka zagrała w nim jedną z głównych ról. W pewnym momencie rozmowy prowadzący zeszli na bardziej prywatne tematy. Anna Kalczyńska zapytała wokalistkę, czy zabiera ze sobą na plan "Lajama". Marina wtedy szybko poprawiła dziennikarkę - "Lijama". Po tym wywiadzie w internecie pojawiło się mnóstwo artykułów, w których pisano, że 30-latka jest oburzona zaistniałą sytuacją. Osobiście postanowiła się do tego odnieść.
ZOBACZ WIĘCEJ: "DD TVN". Kalczyńska źle wymówiła imię synka Mariny. Artystka szybko ją poprawiła. "Skąd się to w ogóle wzięło?"
Dzień po udzielonym wywiadzie Marina nagrała długą relację na InstStories, w której odniosła się do artykułów niektórych portali. Widać, że gwiazda jest zirytowana aferą, która powstała w mediach.
Kochani, właśnie wróciłam z sesji zdjęciowej i sobie sprawdziłam internet, co się tam dzieje. I po prostu nie mogę uwierzyć własnym oczom. To jest po prostu tak chory świat. Nie da się tego opisać słowami - zaczęła.
Dalej było już tylko ostrzej.
Piszą, że Marina zrugała dziennikarkę. Marina oburzona. Wielka afera. Marina wściekła na TVN. No ku*wa. To jest chyba jakaś komedia - stwierdziła.
Marina podkreśliła, że w ogóle nie poczuła się urażona tą małą wpadką.
Było turbo sympatycznie. Bardzo uwielbiam tę parę dziennikarską. Zawsze chętnie do nich przychodzę i nawet przez chwilę by mi nie przeszło przez myśl, że jest jakaś afera, że jestem obrażona.
Na koniec dodała tylko krótkie zdanie.
No dajcie żyć już - powiedziała z uśmiechem.
Oglądaliście ten wywiad? Zgadzacie się ze słowami Mariny?
KB