Demi Lovato i Nicki Minaj na Met Galę obie wybrały kreacje do Jeremy'ego Scotta. Zgodnie ze zwyczajem, zapozowały z projektantem na czerwonym dywanie. Takie zdjęcie trafiło również na Instagrama Demi, ale zaraz przekonacie się, że coś jest z nim nie tak.
W podpisie wokalistka stwierdziła, że to jej pierwsza i prawdopodobnie ostatnia Met Gala, że czuła się tam bardzo niekomfortowo, marzyła o wskoczeniu w dres i to nie dla niej. Ostatni hashtag odczytać możemy jako komentarz do lodowatego spojrzenia Nicki Minaj. "What's good" - pamiętacie? Tymi słowami Nicki "zaczepiała" Miley Cyrus na gali VMA w zeszłym roku.
Fani błyskawicznie podchwycili aluzje i zaczęli dopytywać, skąd ta nagła niechęć między gwiazdami. Demi apelowała o spokój i zapewniała, że opis do zdjęcia to jedynie żarty mające podsumować to, jak źle czuła się na gali.
I wtedy do akcji przeszła Minaj. Gwiazda pokazała na Instagramie inne zdjęcie trójki i ograniczyła się do skromnego podpisu, w którym oznaczyła projektanta. Ale Demi Lovato już nie.
Fani ten fakt interpretowali jednoznacznie: nienawidzą się! Inni twierdzili, że to niepotrzebnie rozdmuchana afera, Nicki najwyraźniej chciała docenić po prostu projektanta, a w tym, że nie oznaczyła w poście Lovato, nie ma nic nadzwyczajnego. Prawda? Otóż nie dla Demi. Wokalistka zaczęła od sarkastycznych emotikonek w komentarzu.
Mniej subtelnie zrobiło się moment później na Snapchacie. Najpierw zamieściła zdjęcie z podpisem jednoznacznie sugerującym, że jest ono skierowane do Nicki.
Kiedy jesteś ominięta w poście, ale nie zrobiłaś nic tej osobie - napisała.
Mało? Lovato skończyła nagraniem, na którym wykonuje gest, który w najdelikatniejszej wersji interpretować możemy jako "pocałuj mnie w tyłek". Fani nie mieli wątpliwości, że i ten post został "dedykowany" Minaj.
O co poszło? Lovato twierdzi, że nie wie, ale bardzo jej się to nie podoba, a Minaj? Ona jeszcze sprawy, inaczej niż małą zagrywką w social mediach, nie komentowała. Macie jakiś pomysł?
EK