Monika Richardson wystąpiła w programie Moniki Jaruzelskiej "Bez maski". W wywiadzie mogła opowiedzieć o swojej kobiecości i nowej książce, ale prowadząca nie zapomniała także o pytaniach związanych z romansem ze Zbigniewem Zamachowskim.
Jaruzelska szybko nawiązała do skandalu wywołanego związkiem z Zamachowskim i zarzutów o zbyt ostentacyjne manifestowanie gorącego uczucia. Zastanawiała się, co pomyślą o ich rozmowie widzowie:
Na ile to jest potrzeba dzielenia się ze światem swoim szczęściem? Mogły pojawić się głosy, że zaprosiłam do programu kobietę, która rozbiła czyjeś małżeństwo.
Jednak Monika twierdzi, że nie ma nic na sumieniu i stanowczo odparła:
Nie rozbiłam niczyjego małżeństwa.
Prowadząca była ciekawa, jak Richardson radzi sobie z nagonką ze strony mediów i innych celebrytek, którym nie podoba się jej zachowanie. W końcu Zamachowski zupełnie nie angażuje się w odpieranie ataków i dementowanie złośliwych pogłosek chociażby o niegodziwym potraktowaniu jego byłej żony.
Wypowiadała się Krystyna Janda, wypowiadała się Ewa Minge - wypowiadają się głównie kobiety. A Ty w tym wszystkim jesteś sama. A gdzie jest ten rycerz, który ciebie wybrał? Dlaczego on nie stanie przy Tobie i nie zasłoni Cię swoją piersią?
Richardson odparła wymijająco:
Ja nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, to trzeba jego spytać. To jest Zbyszka wybór i ja to szanuję. Nie zwykłam być broniona czy wyręczana w wypowiedzi przez jakiegokolwiek mężczyznę ani kobietę.
Po czym nabrała animuszu i pewnym tonem przyznała, że nie zamierza się nikim wyręczać i sama doskonale poradzi sobie z burzą, którą wywołała:
Nie zamierzam milczeć. Wiele moich dobrych koleżanek mówi mi: "Powinnaś zniknąć na dwa-trzy lata, zmienić zawód, wyjechać do Anglii". To nie ja - urodziłam się fighterką i fighterką umrę.
Nie chce się nad sobą użalać, jest świadoma, że wywołuje kontrowersje. Jednak ma charakter wojowniczki i na pewno nie zamilknie i nie zniknie z "pola bitwy":
Większość gestów, które wykonuję od lat traktowane jest jako prowokacja. Tymczasem ja po prostu żyję i jako celebrytka liczę się z tym, że część moich niewinnych czasami zachowań (...) będzie skarykaturyzowana. To nie znaczy, że chciałabym przykryć się worem zgrzebnym i siedzieć w piwnicy. (...) Zbyszek jest zupełnie inny i radzi sobie z tą sytuacją tak, jak on najlepiej potrafi.
Monika Jaruzelska wspomniała o książce autorstwa Richardson, która niedługo pojawi się na rynku. Chwali dziennikarkę, że tekst jest napisany sprawnym językiem i do kwestii merytorycznej nie można się przyczepić. Skąd więc blogowe naiwne refleksje przypominające wycinki z harlequinów? Richardson ma gotową odpowiedź:
Cała ta metafora o świecy była jednym wielkim żartem (...) i strasznie byłam ciekawa, jak ludzie zareagują. To mnie tak strasznie rozśmieszało.
Czyżby? A więc daliśmy się nabrać...
A żarliwe odpisywanie internautom komentującym natchniony tekst tłumaczy tym, że było już za późno, żeby wycofać się z konwencji.
Nie mam najmniejszego poczucia obciachu związanego z tym tekstem. Musi nas być stać na głupotę (...) na taki dystans do własnej twórczości. Nie jestem pisarką i nigdy nią nie będę, natomiast jestem dziennikarką, która zmienia style tego bloga i która stać na wygłup.
A co ze słynną wypowiedzią na wizji dotyczącą porannego seksu ze Zbyszkiem?
Nie chce mi się tego tłumaczyć. Szczególnie teraz, gdy sprawa jest stara i nieważna.
Poniżej możecie obejrzeć cały wywiad z Moniką Richardson w programie "Bez maski".
fabio