Małgorzata Rozenek otwarcie przyznaje, że jest szczęśliwą mamą tylko dzięki zapłodnieniu in vitro. Swoich dwóch synów, których urodziła za sprawą tej metody, zabrała na tegoroczny mecz charytatywny gwiazdy vs. politycy.
Perfekcyjna Pani Domu jest dumna z synów. Długo zmagała się z przeciwnościami, by wreszcie zajść w ciążę. Razem z mężem, aktorem Jackiem Rozenkiem , próbowała wielu sposobów. Przeszła kurację hormonalną, zdecydowała się na inseminację - bezskutecznie.
Pamiętam moment, w którym zdałam sobie sprawę, że nie mogę zrobić nic więcej, żeby mieć dziecko. - czytamy w Gali.
Wreszcie sztuczne zapłodnienie okazało się zbawienne. Dzięki tej metodzie na świat przyszli Staś (6 l.) i Tadeusz (2 l.).
Byli naprawdę wyczekani i wymodleni i cieszę się, że ich mam.
Rozenek nie wstydzi się, że zdecydowała się na taki zabieg. Stoi po stronie par, które w żaden inny sposób nie mogłyby zostać rodzicami:
Nie rozumiem strachu związanego z mówieniem o in vitro. Dla mnie to była jedyna szansa na posiadanie dzieci.
Mimo ostrego sprzeciwu i napiętnowania metody zapłodnienia pozaustrojowego przez wielu - między innymi - polityków prezenterka broni in vitro. Radzi, by osoby odpowiedzialne za stan służby zdrowia kontrolowały przebieg sztucznego zapładniania w klinikach, a nie negowały samą ideę zabiegu:
Cały czas powtarzam: ta metoda, przeprowadzona w sposób rzetelny, jest etyczna.
In vitro sprawiło, że państwo Rozenek są szczęśliwymi rodzicami Stasia i Tadeusza, których z dumą wychowują... i zabierają na mecze.
mon
Zobacz także:
TŁUMY gwiazd na imprezie Polsatu. Kto przyszedł?
Anna Przybylska na spacerze z najmłodszym synem Jasiem. Tak seksbomba wygląda na co dzień