Doda nie jest grzeczną dziewczynką. Ma niewyparzony język i mówi, co myśli. Często swoich fanów informuje o tym, co ją aktualnie wkurza. Tym razem oberwało się Ewie Farnej .
Rabczewska skrytykowała młodą piosenkarkę za jej zachowanie tuż po wypadku. Farna twierdziła wówczas, że nie prowadziła samochodu pod wpływem alkoholu. Tym samym podważyła słowa rzecznika czeskiej policji ( Czeska policja: Farna była pod wpływem alkoholu ). I to bardziej zdenerwowało królową, niż sam fakt jazdy z 1 promilem we krwi.
Wiesz co, nikt nie jest aniołem. Ja cenię sobie w ludziach szczerość i prostolinijność. Jak ktoś jedzie napruty samochodem, to powinien to powiedzieć. Każdemu się zdarza, ale trzeba się uczyć na własnych błędach i wyciągać wnioski. Po co mówić, że się jest zmęczonym. Nie lubię takich rzeczy - to jest takie głupie mydlenie oczu - powiedziała Doda w rozmowie z Kamilem Kacperakiem.
W dniu wypadku Farna świętowała ukończenie szkoły średniej. Wracając z imprezy, zasnęła za kierownicą. Menadżerka gwiazdy poinformowała media, że przyczyną było przemęczenie. Sama zainteresowana wkrótce potem udzieliła wywiadu czeskiemu portalowi. Przyznała się do picia, ale 6 godzin przed dramatycznym zdarzeniem.
Największym błędem było to, że czułam się bardzo zmęczona i wsiadłam za kierownicę. Do tego jechałam sama, nie mogłam z nikim porozmawiać, no i na prostej drodze zasnęłam. Po prostu zamknęłam oczy.
Chyba nikogo nie dziwi fakt, że po zdanej maturze poszliśmy z kilkoma kolegami świętować tę okazję. Jestem człowiekiem, jak każdy inny. Było nas sześcioro. Nie piłam już żadnego alkoholu od godziny 23.00 - komentuje.
Saw