A wszystko to przez ochroniarza piosenkarki, którego dopadła skleroza i w efekcie nie zatankował jej nowego auta przed wyjazdem z domu. Na efekty trzeba było czekać aż do popołudnia, kiedy to, wracając z powrotem do domu, stanęli na środku ulicy ku uciesze śledzących ich paparazzi.
Oprócz Britney i kierującego pojazd, sklerotycznego ochroniarza, w aucie znajdowali się też dwaj synkowie artystki - Sean Pretson i Jayden James. Tym lepiej dla paparazzi, którzy natychmiast otoczyli pojazd. Zajmując się robieniem zdjęć, pozostali głusi na słowa proszącego o pomoc w przepchnięciu auta na pobocze ochroniarza.
Ze stresującej sytuacji , Britney wyratowali dopiero wezwani na miejsce policjanci. Rozładowali korek, który utworzył się na ulicy, spychając białego Mercedesa na pobocze, a także zaoferowali benzynę, by oszczędzić piosenkarce pieszą wycieczkę do najbliższej stacji benzynowej w towarzystwie armi paparazzi. Na pożegnanie wlepili jej mandat za... złe parkowanie! Chociaż w sumie mają rację - wszak na ulicy się nie parkuje!