Monika Palikot, druga żona Janusza Palikota, przez lata stała u jego boku - nie tylko jako partnerka życiowa, ale również jako główne źródło finansowego wsparcia w trudnych momentach. Choć nie była postacią medialną, to jej rola w życiu byłego polityka była nie do przecenienia. Teraz, w obliczu jego problemów prawnych i upadku biznesowego, zdecydowała się zakończyć małżeństwo.
Janusz i Monika poznali się w 2007 roku w teatrze Gardzienice w Lublinie. Dla kobiety, z wykształcenia polonistki i historyczki sztuki, była to miłość od pierwszego wejrzenia. Pochodząca z Korytowa na Dolnym Śląsku ukochana Palikota zaledwie po kilku miesiącach znajomości zdecydowała się na ślub z politykiem. Związek, choć początkowo intensywny i pełen bliskości, z czasem wystawiony został na poważne próby. Monika Palikot zawodowo zajmuje się modą - projektuje ubrania, tworzy kostiumy teatralne, współpracuje z twórcami kultury. Jej praca przez lata pozwalała utrzymać dom i zapewniać środki do życia nie tylko sobie, ale i mężowi. Sam Janusz Palikot przyznał w jednym z wywiadów, że był na jej utrzymaniu, zwłaszcza w czasie, gdy jego biznesy zaczęły tonąć w długach. "Jest świetnym partnerem życia. W momencie, kiedy bardzo wielu ludzi opuszcza, nabiera dystansu, wiadomo kryzys, nie wiadomo, jak z tymi pieniędzmi było, pracownikami itd. jest taki cały hejt wokół osoby, to wtedy żona, najbliżsi, to jest takie coś, co jest truizmem, ale jeśli dobry jest związek i ludzie mają dobrą relację, to znajduje się w nich oparcie" - stwierdził w rozmowie z "Faktem".
Janusz Palikot mierzy się obecnie z poważnym życiowym kryzysem. W rozmowie z "Faktem" przyznał, że jego codzienność to pasmo niepewności, a największym ciosem okazało się rozstanie z żoną. Choć jeszcze niedawno podkreślał, jak ważne jest dla niego wsparcie bliskich, dziś musi pogodzić się z kolejną stratą. "Monika złożyła wniosek rozwodowy i z jej inicjatywy zaczęło się postępowanie. Sąd za chwilę wyznaczy jakiś tryb. Niestety, do tego wszystkiego doszło to, że Monika opuściła mnie w tym trudnym momencie" - powiedział Palikot w rozmowie z dziennikiem. Jednocześnie zaznaczył, że nie został całkowicie sam. "Szczęśliwie, tak jak wspomniałem, pomagają mi inne osoby i dlatego jakoś funkcjonuję" - dodał pełen nadziei Palikot.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!