Liam Payne wypadł z balkonu jednego z argentyńskich hoteli w połowie października. Sprawa gwiazdora wciąż nie została rozwikłana. Wyniki badań toksykologicznych wykazały, że Payne w chwili upadku był pod wpływem środków odurzających, co zresztą potwierdzili goście hotelowi, którzy minęli się z wokalistą w lobby. To jednak nie wszystko, co widziano tego dramatycznego dnia. Kolejny świadek podzielił się szokującą relacją.
Jednym z gości hotelu CasaSur Palermo był Bret Watson. Mężczyzna przygotowywał się w tym miejscu do ślubu. Tuż przed nim widział tragiczną śmierć gwiazdora na własne oczy. "Patrzyliśmy akurat przez okno naszego pokoju na basen, aby pokazać organizatorce widok z hotelu. Widzieliśmy, jak Liam spada... więc natychmiast pobiegliśmy na balkon, aby zobaczyć, co to było, a kiedy spojrzeliśmy w dół, zobaczyliśmy Liama leżącego na ziemi" - przekazał w rozmowie z TMZ. Widok upadającego Payne'a na długo zostanie w jego pamięci. "Później wraz z organizatorką ślubną spojrzeliśmy na siebie, a w głowie mieliśmy tylko: o mój Boże, to się dzieje naprawdę" - uzupełnił Watson.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Rzekomy diler Payne'a twierdzi, że relacja muzyka z jego dziewczyną była kłamstwem
"Dowiedziałam się, że na pokładzie samolotu jest ciało Liama Payne'a. Wśród osób podróżujących jest też jego rodzina. To łamie mi serce" - pisała Summer-Leigh Morrison, stewardessa British Airways. Kobieta najwyraźniej nie wiedziała, że udzielanie takich informacji jest surowo zabronione. "Ta stewardessa bardziej dba o swoich obserwujących w mediach społecznościowych niż o swoją pracę. To poważne naruszenie danych, nie wspominając o bezdusznym posunięciu, jakim było opowiedzenie światu o ostatniej podróży Liama, tylko przez wzgląd na wzrost obserwujących. (...) Będzie miała szczęście, jeśli jeszcze kiedykolwiek poleci tą linią lotniczą" - mówił informator "The Sun".