Dusza towarzystwa, mistrzyni ciętej riposty, przebojowa artystka. Kiedyś wyznała: To maska. W środku bardzo cierpię

Jedna z najbarwniejszych aktorek czasów PRL i nie tylko. Wystąpiła w ponad 250 serialach i filmach - widzowie pokochali ją dzięki rolom w produkcjach takich jak "Czterdziestolatek", "Miś", czy "Alternatywy 4". Ale Zofia Czerwińska była również kobietą, której życie prywatne mogłoby posłużyć jako scenariusz filmu.

Była mistrzynią ciętej riposty, uroczą i przebojową osobistością. Nazywano ją królową epizodu lub mistrzynią drugiego planu — nawet najmniejszą rolę potrafiła zagrać tak, że kradła show głównym bohaterom. Widzowie ją kochali, ale w miłości nigdy nie miała szczęścia. Dwa nieudane małżeństwa i liczne związki, a także bezdzietność, której nie wybrała, sprawiły, że Zofia Czerwińska całą miłość przelała na zwierzęta. Lekiem na samotność okazała się też praca — aktorka pozostała aktywna zawodowo niemal aż do śmierci.

Wojenna trauma

Zofia Czerwińska przyszła na świat 19 marca 1933 jako jedyne dziecko lekarza czterech specjalizacji — Mariana Czerwińskiego i jego żony Anny. Zosinka, jak nazywali ją rodzice, dorastała w atmosferze miłości i dostatku. Dziewczynka pobierała lekcje gry na fortepianie, miała guwernantkę. Rodzinie Czerwińskich niczego nie brakowało nawet w czasie wojny — pacjenci doktora płacili mu, przynosząc żywność. W 1944 roku Zofia wraz z matką spędzała wakacje w Józefowie, ale kilka razy w tygodniu jeździła do Warszawy na lekcje muzyki. Towarzyszył jej wówczas pies wabiący się Ihr — znaleziony przez ojca dziewczynki, prawdopodobnie porzucony przez Niemców. Tak było też 1 sierpnia 1944. Wybuch Powstania Warszawskiego uniemożliwił Zofii powrót do matki. Dziewczynka została w Warszawie u ciotki. Pewnego dnia, kiedy wyprowadzała psa na spacer, trafiła w sam środek strzelaniny.

To wtedy właśnie na ulicy Piusa odbywały się wzmożone walki powstańcze o gmach Małej PAST-y. Niespodziewanie Ihr nagle rzucił się na mnie i powalił mnie na ziemię. Przykrył mnie sobą. Poczułam tylko lekki ból, zostałam draśnięta odłamkiem kuli w prawą rękę. Na szczęście tylko draśnięta, bo to mój pies przyjął na siebie nabój, który prawdopodobnie zabiłby mnie. Czułam powoli, jak przestaje bić jego psie serce. Leżałam w bezruchu cała w jego krwi, a dookoła świstały kule — wspominała tragiczne wydarzenia Zofia Czerwińska w książce Wiktora Krajewskiego "Pocztówki z Powstania"
Zofia Czerwińska 'Jeszcze słychać śpiew. I rżenie koni...' 1971 r.
Zofia Czerwińska 'Jeszcze słychać śpiew. I rżenie koni...' 1971 r. EAST NEWS/INPLUS

Zofia Czerwińska nie tylko straciła w Powstaniu ukochanego psa, ale również sama otarła się o śmierć. Choć ojciec nauczył ją opatrywać rany, a w mieszkaniu nie brakowało bandaży, w postrzeloną rękę wdała się infekcja. Następnie Zofia trafiła do obozu przejściowego w Pruszkowie. Tam odnalazł ją ojciec, ale z trudem poznał córkę, która na skutek wojennej traumy w wieku 11 lat zupełnie osiwiała.

W dniu, kiedy zaczynało się Powstanie, byłam rozpieszczonym nieznośnym dzieckiem. Z Powstania wyszłam jako dojrzała, ukształtowana oraz potrafiąca rozróżnić, czym jest zło, a czym dobro, osoba — wyjaśniała Zofia Czerwińska w "Pocztówkach z Powstania"

Po wojnie rodzina Czerwińskich wróciła do Poznania, a następnie przeniosła się do Gdyni, gdzie ojciec Zofii współtworzył Instytut Medycyny Morskiej i Tropikalnej. Tymczasem Zofia postanowiła związać swoją przyszłość z aktorstwem. Miłością do kina jeszcze przed wojną zaraziła ją niania - kinomanka, która w tajemnicy zamiast na spacer do parku, zabierała podopieczną na seanse. Szybko okazało się, że Zofia ma talent — przyjęto ją do PWST w Krakowie. Komisję egzaminacyjną ujęła znakomitą parodią monologu Ireny Kwiatkowskiej "Żona Wacia".

Aktorka trzech zdań

Zofia Czerwińska ma na koncie głównie role epizodyczne i drugoplanowe. Ale, nawet kiedy to nie ona była w filmie czy serialu najważniejsza, dawała z siebie sto procent. I za to, oraz za ogromny talent komediowy pokochali ją widzowie. Po ukończeniu studiów w 1957 roku Zofia Czerwińska zadebiutowała w roli barmanki Loli w filmie Andrzeja Wajdy "Pokolenie". Jak wspominała w rozmowie z "Wysokimi Obcasami", dostała tę rolę dzięki Romanowi Polańskiemu.

Kumplowaliśmy się. Do szkoły się nie dostał, ale później przyjęli go do szkoły filmowej w Łodzi. Romek grał w "Pokoleniu". Spytali go: "Potrzebujemy fajnej dziewczyny. Nie znasz jakiejś?" "Ja wam ją przywiozę" — odpowiedział. W "Pokoleniu" poczułam smak filmu. Moje cztery sceny były kręcone na przestrzeni czterech - pięciu miesięcy. Film kręciło się wtedy prawie rok, montowało drugie tyle — wspominała
Zofia Czerwińska w 'Poszukiwany. Poszukiwana' 1972 r.
Zofia Czerwińska w 'Poszukiwany. Poszukiwana' 1972 r. archiwum Filmu / Forum

Choć Zofia Czerwińska studia ukończyła z wyróżnieniem, atrakcyjne propozycje wcale nie przychodziły. Mimo to się nie poddawała. Wieczorami chodziła do SPATIF-u, gdzie przysiadła się do reżyserów i prosiła o role. I choć trafiały się jej głównie epizody, zamiast się załamywać, Czerwińska uczyniła z nich swoją specjalność. Pani Zofia już jako starsza kobieta, z ogromnym dystansem do siebie mówiła, że jest aktorką trzech zdań. Istotnie, widzowie najlepiej pamiętają kwestie, które wypowiadała w kultowych produkcjach PRL. "Może herbatki, panie inżynierze?" z „Czterdziestolatka" Gruzy, "Całuję prawe oczko Misia Rysia, lewe oczko…" z "Misia" i "Jak ktoś całe życie mieszkał w mieście, to się za Chiny do wiochy nie przyzwyczai" z "Alternatywy 4" Barei. 

Kiedy brakowało propozycji nawet niewielkich ról, Zofia Czerwińska pracowała jako suflerka w Teatrze Nowym. Ale po krótkim okresie posuchy znów zaczęła grać. Pojawiła się m.in. w kontynuacji "Czterdziestolatka", "Złocie dezerterów", wystąpiła w serialu "Świat według Kiepskich", zagrała też epizod w "Pianiście" Romana Polańskiego.

Optymizm mimo przeciwności losu

Praca dawała Zofii Czerwińskiej wiele satysfakcji i odciągała jej uwagę od życia prywatnego, które nie układało się po jej myśli. Pierwszy raz wyszła za mąż w wieku zaledwie dwudziestu lat — rysownik, Leszek zostawił dla niej żonę z maleńkim dzieckiem. Po latach pani Zofia przyznała, że choć czuła się wówczas jak zdobywczyni, czas pokazał, że bardzo się myliła. Mężczyzna niebawem ją również zostawił dla innej kobiety. Drugi mąż, wyjeżdżając do pracy do Danii, poprosił kolegę, by zaopiekował się jego żoną. Przystojny mężczyzna zbyt mocno wczuł się w rolę, a młoda Zofia uległa jego awansom. Po rozpadzie drugiego małżeństwa Czerwińska nie wyszła już za mąż, ale miewała przelotne związki.

W środku życia "doczłapałam" do tego wniosku. Przychodzę na przyjęcie, rozmawiam i nagle zdaję sobie sprawę, że siedzę sama. I gdy wszyscy są już rozbawieni, wychodzę. Chcę być sama. W związkach było identycznie. Bezwiednie wszystko psułam i znów byłam wolna. Jeśli mężczyzna mówił bzdury, nie umiałam mu nie powiedzieć, że bredzi. Gdy kończyły się pierwsze wzloty, już nie chciało mi się starać, robić obiadków. Potem niby cierpiałam. Góra 3 dni. Robiłam duże pranie i po tragedii. Kurczę, czułam się dobrze! Bo z mężczyznami jest trochę tak jak z telefonem. Albo pomyłka, albo zajęty — tłumaczyła Zofia Czerwińska na łamach tygodnika "Gala".

Jednak to nie brak szczęścia w miłości Zofia Czerwińska poczytywała za swoją największą porażkę. Prawdziwą tragedią była dla niej niemożność założenia rodziny. Aktorka nie mogła mieć dzieci po tym, jak pod koniec lat 50. zaszła w ciążę pozamaciczną. Lekarze, operując ją, usunęli jej jajowody i pozbawili możliwości macierzyństwa. Na samotną adopcję pani Zofia nigdy się nie zdecydowała, a żaden z jej partnerów nie podzielał jej tęsknoty za posiadaniem potomstwa.

Zofia Czerwińska w 2002 roku
Zofia Czerwińska w 2002 roku KAPIF
Uśmiecham się, żartuję. To maska. Taki przybrałam sposób bycia. Ale w środku mnie bardzo cierpię z tego powodu, że nie mam dzieci. Chciałam je mieć, ale nie mogłam" — zwierzała się w jednym z wywiadów

Jednocześnie pani Zofia słynęła z optymizmu i wielkiego dystansu do siebie. Mawiała m.in.:

Często cena nie gra roli. Częściej roli nie gra aktorka. A najczęściej tą aktorką jestem ja

Oraz:

Bardzo twarzowe są duże ciemne okulary. Lubię je nosić. Zasłaniają mi twarz

Brak potomstwa i stałego partnera u boku nie tylko nie zabił w Zofii Czerwińskiej pogody ducha, ale też sprawił, że całą miłość przelała na zwierzęta. Przez szesnaście lat jej wiernym towarzyszem był sznaucer Dżek. Pies odcisnął nawet łapę obok ręki Zofii Czerwińskiej w Alei Gwiazd w Międzyzdrojach po tym, jak wystąpił u jej boku w filmie "Wojna żeńsko-męska" (2011). Zofia Czerwińska dała się też poznać jako sojuszniczka osób LGBT+. W październiku 2017 roku wzięła udział w akcji "Ramię w ramię po równość" zorganizowaną przez Kampanię Przeciw Homofobii.

Zofia Czerwińska ze swoim pupilem
Zofia Czerwińska ze swoim pupilem KAPIF

Ostatnim występem aktorki była rola Wisławy Malinowskiej, ekspedientki ze sklepu monopolowego U Stasia w serialu "Świat według Kiepskich". W miesiąc po zakończeniu pracy na planie serialu, 85-letnia Zofia Czerwińska przeszła operację kręgosłupa, która miała poprawić komfort jej życia. Niestety, następnego dnia, 13 marca 2019 roku zmarła. Aktorka spoczęła na Cmentarzu Komunalnym Północnym w Warszawie. Przyjaciel Zofii Czerwińskiej, Mariusz Szczygieł w dniu jej pogrzebu napisał na portalu społecznościowym:

Nie byłabyś Zofią Czerwińską, gdybyś nie żartowała ze śmierci. "Zosiu, coś tu zimno...". "A to już ode mnie taki trupi chłód" - wyjaśniałaś. Cmentarz należał do Twojego żelaznego repertuaru. O 22.30 potrafiłaś powiedzieć na przyjęciu: "Przepraszam państwa, pożegnam się, bo ja jeszcze na cmentarz muszę". "Zosiu! Teraz? O tej porze na cmentarz?!". "Tak. Bo może mnie tam chociaż strach przeleci"
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.