Wiadomość o śmierci Eweliny Ślotały obiegła media 17 grudnia. Autorka "Żon Konstancina" była w stałym kontakcie z fanami na Instagramie. Prężnie prowadziła swój profil, aż do nagłego milczenia. Wówczas pojawiły się pierwsze podejrzenia, że coś się stało. Pisarka przestała publikować miesiąc przed śmiercią. Okazuje się, że już wtedy trafiła do szpitala.
Ostatnio mama Eweliny Ślotały poinformowała o przyczynie śmierci córki. To ona znalazła pisarkę w niepokojącym stanie i zadzwoniła po pomoc. To był wstrząs. "Ewelinka zmarła na krwotok wewnętrzny. Co było przyczyną krwotoku, dokładnie nie wiem. Ona była u siebie w mieszkaniu i tam dostała krwotoku. Ja natychmiast wezwałam pogotowie, które zabrało ją do szpitala" - mówiła jej mama w rozmowie z "Faktem". Teraz na jaw wyszło coś, o czym niewielu wiedziało. 35-latka przez dłuższy czas leżała w szpitalu.
Córka była nieprzytomna, była w śpiączce - przez prawie miesiąc i w tej śpiączce zmarła
- powiedziała "Faktowi" mama Eweliny Ślotały.
PRZECZYTAJ TEŻ: Jakub Rzeźniczak poruszony śmiercią byłej partnerki. Dodał wpis
Życie autorki książek, projektantki i prawniczki od dawna nie było usłane różami. Wprost mówiła o przemocy domowej, jakiej miała doświadczyć w byłym już małżeństwie. O traumatycznych doświadczeniach "bogatej żony" napisała w swoich książkach. Mimo że odeszła od męża kilka lat wcześniej, odcisnęło to na niej piętno. Ślotała była jednak bardzo zżyta ze swoją mamą i synem, którego samodzielnie wychowywała. "Ewelinka od dawna cierpiała na depresję, nie wychodziła z domu bez leków, bo miała stany lękowe. Brała mnóstwo lekarstw uspakajających i psychotropów. Uważałam, że za dużo tego łyka" - wyznała jej mama w rozmowie z "Faktem". Zaledwie kilka dni przed tym, jak zniknęła z sieci, Ewelina Ślotała cieszyła się chwilami spędzonymi z synem. Opublikowała także okładkę swojej nowej książki "Matki Konstancina", która weszła do sprzedaży 5 grudnia.