Wojciech Kilar przed laty przeżył horror. Powiedział o tym duchownemu

W grudniu 2024 roku minęła 11. rocznica śmierci Wojciecha Kilara. To, co przeżył lata temu, mrozi krew w żyłach. O nieznanym fakcie z życia wybitnego twórcy opowiedział duchowny.

Wojciech Kilar zdobył międzynarodową sławę dzięki wyjątkowej muzyce, którą stworzył do ponad 150 produkcji. Jego kompozycje wyniosły go na szczyt, sprawiając, że stał się jednym z najwybitniejszych i najbardziej szanowanych kompozytorów muzyki filmowej na całym świecie. Niewielu jednak wie, że w życiu prywatnym przeżył prawdziwy dramat i to właśnie ta historia nadaje się na scenariusz niejednego filmu.

Zobacz wideo Janusz Chabior: Jeżeli nie ma dobrego scenariusza, nie ma dobrego filmu

Wojciech Kilar dostąpił cudu i uniknął śmierci. "Niemal wpadł pod nadjeżdżający pociąg". Po tym zdarzeniu zmienił swoje życie

Niewielu wie, że punktem zwrotnym w życiu Wojciecha Kilara było uniknięcie tragicznej śmierci. Do ryzykownego zdarzenia doszło niedługo po tym, jak wybitny muzyk przeprowadził się do Brynowa (woj. śląskie). Tam poznał ks. prof. dr hab. Henryka Olszara, wikariusza przy parafii Najświętszych Imion i Maryi, do której uczęszczał Kilar. Pewnego dnia zwierzył się duchownemu z mrożącego krew w żyłach przeżycia. - Miał różne okresy w życiu. Świat artystyczny tamtych czasów nie należał do łatwych, aby być tam w elitarnym gronie. Często restauracja, alkohol, aby było łatwiej pisać i tworzyć. Bielsko-Biała, hotel "Prezydent", w którym zbierała się bohema. Przeholował i wsiadł do samochodu, aby wrócić do Katowic, bał się reakcji żony - zaczął ks. Henryk Olszar w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim". Chwilę potem Kilar przeżył na drodze istny horror. - Podczas podróży przez gęstą mgłę niemal wpadł pod nadjeżdżający pociąg. (...) Zmęczony, zatrzymał się na poboczu drogi, nie zdając sobie sprawy z bliskości przejazdu kolejowego. Mgła rozstąpiła się, a on obudził się kilka metrów od torów - wspominał Olszar, dodając, że można było w tym przypadku mówić o cudzie. - To doświadczenie uznał za znak od Boga, który nakazał mu zmienić swoje życie, porzucić destrukcyjny styl życia bohemy i odnaleźć wartości, które miały kształtować jego dalszą twórczość - podsumował.

PRZECZYTAJ TEŻ: Siostra Celine Dion o chorobie piosenkarki: Wszyscy modlimy się o cud

Wojciech Kilar uważał duchownych za recenzentów swojej twórczości. "Puszczał nam i prosił o sugestię"

W tej samej rozmowie kapłan wyznał, że Kilar najbardziej twórczy był w nocy, zaś jego nieocenionym wsparciem była małżonka. Co ciekawe, pierwszymi recenzentami jego muzyki byli proboszcz i wikarzy z parafii w Brynowie. To oni jako pierwsi słuchali utworów, które dziś uznaje się za klasyki muzyki filmowej. - Zawsze zapraszał nas do siebie, aby zaprezentować nam kasetę matkę swoich kompozycji do filmów, Coppoli przykładowo. (...) Puszczał nam i prosił o sugestię, my byliśmy pierwszymi jego krytykami. (...) Nie mógł robić tego publicznie, póki film nie wszedł - wspominał ks. prof. dr hab. Henryk Olszar.

Więcej o: