Dawny selekcjoner reprezentacji Polski oraz trener wielu polskich klubów zmarł w wieku 76 lat. W ostatnich latach życia zmagał się z białaczką. Na Cmentarz Rakowicki w Krakowie 22 sierpnia 2024 roku przybyły tłumy, aby pożegnać znanego trenera. Podczas uroczystej mszy byliśmy świadkami wyjątkowego gestu.
Trenerowi przyznano pośmiertnie Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski od Andrzeja Dudy. Zdjęcie tego odznaczenia znajdziecie w naszej galerii na górze strony. - Za wybitne zasługi w działalności na rzecz rozwoju i upowszechniania sportu, osiągnięcia w pracy trenerskiej - można było usłyszeć podczas mszy w trakcie przyznawania wyróżnienia. Na pogrzeb Smudy przybyli nie tylko jego bliscy, ale i znane sportowe osobistości, takie jak Kamil Glik, Andrzej Strejlau, Jakub Błaszczykowski, Sławomir Peszko, Paweł Brożek czy Marcin Wasilewski. Nie zabrakło również dziennikarza sportowego Mateusza Borka.
Michał Żewłakow, były kapitan reprezentacji Polski, postanowił opowiedzieć mediom o tym, jakie wspomnienia ma ze znanym trenerem. Pod wodzą Smudy rozegrał bowiem 11 spotkań w kadrze. - Kiedy odchodzi od nas ktoś, kogo dobrze znaliśmy, staramy się zapamiętać tylko te pozytywne obrazy z nim związane. W moim przypadku był to trener, który był przy mnie w momencie, kiedy było wokół mnie kontrowersyjnie. Zostając selekcjonerem, głośno powiedział: znajdę miejsce w kadrze dla Michała Żewłakowa. Więc nie patrzę na niego, jak na kogoś, kto mi tę karierę zakończył, ale ją o rok przedłużył - wyznał dla piłkanożna.pl. - Był to człowiek specyficzny. Częściej kierował się impulsem niż racjonalnymi przesłankami po przemyśleniu wszystkiego. Żeby jednak zrozumieć jego podejście do życia, trzeba było go bliżej poznać. A co ciekawe, nawet w życiu prywatnym Smuda częściej był trenerem niż normalnym człowiekiem - dodał.