Rafał Brzozowski w ostatnich latach prowadził w TVP"Jaka to melodia?" (w 2018 roku zastąpił Roberta Janowskiego, który był związany z formatem przez 21 lat, ale według "starej" TVP "nie wykazał woli współpracy") i "The Voice Senior". Jednak wraz ze zmianą władzy prezenter nie jest mile widziany w stacji i w nowej ramówce nie pojawi się już w swoich programach. W nowym wywiadzie twierdzi, że nie ma o to żalu. Choć martwi się o widzów dawnego pracodawcy, którzy byli przyzwyczajeni do gwiazd stacji, których nie mogą już oglądać. O zmianach stacji przeprowadzonych w ostatnich miesiącach nie ma dobrego zdania. - Jeśli przychodzą zmiany, trzeba je zaakceptować. Choć osobiście uważam, że zostały bardzo źle przeprowadzone, wręcz fatalnie. Każdy może wprowadzać zmiany i tu nie mam żadnych wątpliwości, ale robienie tego kosztem widza i oglądalności jest niemądre. Widz dostał prztyczek w nos, zniknęły osoby, które lubił, którym ufał. Można było to zrobić delikatnie i naturalnie. Ale jeśli chodzi o mnie, nie mam pretensji, to była świetna lekcja i dziękuję za ten czas - powiedział Brzozowski w "Fakcie". Archiwalne zdjęcia piosenkarza z programów TVP znajdziesz w galerii na górze artykułu.
Nie jest tajemnicą, że miejsce Rafała Brzozowskiego w "Jaka to melodia?" zajmie ponownie Robert Janowski, o czym Plotek informował pierwszy. Zaś na planie "The Voice Senior" w roli prowadzącego zobaczymy debiutującego w tej roli Roberta Stockingera. Kilka dni temu piosenkarz pożegnał się oficjalnie z muzycznym formatem dla seniorów i życzył nowemu gospodarzowi wszystkiego najlepszego. "Bardzo serdecznie chciałbym podziękować za te cztery edycje wielu osobom, które współtworzyły ten program. Była to dla mnie wielka przygoda, pełna radości z poznawania nowych ludzi. Seniorzy, jesteście niesamowici. Dziękuję wam za wasze pasje, marzenia, za to, że pokazaliście mi, że warto walczyć o siebie w każdym wieku. Dużo się od was nauczyłem. Przeżyłem cudowne chwile wzruszeń, radości i wielkich emocji" - napisał w mediach społecznościowych.
Rafał Brzozowski nie martwi się o swoją przyszłość. Niedawno ogłosił w mediach, że uruchamia w Zamościu swój własny pensjonat, który teraz poza koncertami będzie jego głównym źródłem dochodu. - Mieści się w centrum miasta. Remontowałem, a właściwie odbudowywałem go przez cztery lata. To jest dom moich dziadków, który odkupiłem od państwa, bo w latach 70. zostali wywłaszczeni. Rodzina długo starała się o jego odzyskanie i w końcu się udało. Dom ma prawie 100 lat, budowali go mój pradziadek z prababcią. W czasie wojny była tam siedziba gestapo, potem NKWD, a potem nam go zajęto. Ma ciekawą historię. Były skrytki dla partyzantów, tunele, kuchnie podziemne. Będę się tam czasami pojawiać, by opowiedzieć o nim klientom - opowiadał w "Fakcie".