Katarzyna Grochola to jedna z najpopularniejszych pisarek, która skupia się głównie na powieściach obyczajowych. Z końcem 2022 roku usłyszała diagnozę - nowotwór prawego płuca. Gwiazda przeszła dwie operacje i po czasie wróciła do wydarzeń sprzed prawie dwóch lat. Okazuje się, że pisarka wcale nie bała się śmierci, a tego, że nie uda jej się wszystkiego załatwić.
Pisarka dowiedziała się o chorobie nowotworowej w 2022 roku. Musiała pilnie przejść operację, a w trakcie zabiegu lekarze wykryli kolejną zmianę na jej płucu. To zwiastowało konieczność kolejnej operacji. Zdjęcie gwiazdy, która relacjonowała pobyt w szpitalu, znajdziecie w naszej galerii na górze strony. Okazuje się, że Grochola nie obawiała się śmierci - postanowiła dokończyć kolejną książkę, a także zająć się sprawami administracyjnymi.
Gwiazda pojawiła się w programie Magdy Mołek - "W moim stylu", gdzie opowiedziała o trudnych momentach. Zaznaczyła, że nie denerwowała się przed zabiegiem, a spędzała czas z córką i starała się uregulować sprawy m.in. testament. "To był drugi nowotwór w moim życiu, dosyć poważny, bo płuc, ale wtedy sobie pomyślałam: 'Matko Święta, a co mi to da, że będę się denerwować? Muszę porozmawiać z córką, przepisać pewne rzeczy, które mam, tak żeby były zabezpieczone i uregulować pewne sprawy i zostawić to, bo to już naprawdę nie ode mnie zależy'" - wyjawiła w rozmowie. Tuż przed samą operacją Grochola pomyślała o tym, by sprawić lekarzom przyjemność.
Jedyna rzecz tylko ode mnie zależała. Jak byłam przyszykowana do operacji - odparzona, ubrana w te świństewka, w które się ubiera człowiek i się myje jakimiś spirytusami - to sobie na boku nakleiłam taki długi plaster z napisem "dziękuję" - pomyślałam sobie, że lekarzom będzie przyjemnie - jak już mnie uśpią i zobaczą. To ode mnie zależało
- wyjawiła.
66-latka podzieliła się swoim doświadczeniem. Opowiedziała o zmaganiu z chorobą, co stanowi ważny głos w dyskusji na temat leczenia nowotworów. Pisarka była świadoma, że w tamtym momencie nie ma już władzy na tym, jak się wszystko potoczy, a jej życie było wyłącznie w rękach lekarzy.
Obudzę się czy się nie obudzę - to nie ode mnie zależy. Czy będę żyć potem - nie ode mnie zależy, ale to żeby się uporządkować przed tym - ode mnie zależy. Mam głębokie przekonanie, że to, co dzisiaj wydaje nam się końcem świata, to jest zrobienie miejsca na coś lepszego
- stwierdziła.