Viki Gabor już od kilku lat znajduje się na świeczniku mediów. Nie tylko tych polskich, ale również zagranicznych. Największe zainteresowanie swoją osobą osiągnęła po wygranej w 17. Konkursie Piosenki Eurowizji dla Dzieci. Jak to zwykle bywa - nie mogła liczyć tylko na oklaski. W mediach społecznościowych na nastolatkę spadł ogromny hejt, który dotyczył m.in. jej pochodzenia. Viki Gabor urodziła się bowiem w Hamburgu i ma romskie korzenie.
Na obraźliwe wpisy nie zareagowała sama wokalistka, ale Stowarzyszenie Romów w Polsce. Część internautów postanowiła wykorzystać jej korzenie do hejtowania w przestrzeni internetowej. To tylko niewielka część okropnych wpisów, którą można było przeczytać:
Wy się nią jaracie, a to nawet Polka nie jest, tylko szwabska Cyganka.
Gdyby była Polką, nie miałaby szans ani na nominację, ani na wygraną.
Stowarzyszenie Romów w Polsce zawiadomiło prokuraturę o znieważeniu młodej artystki ze względu na jej przynależność etniczną. Prokuratura jednak umorzyła śledztwo. Stowarzyszenie nie dawało za wygraną i odwołało się do sądu.
Na stronie krakowskiej "Wyborczej" czytamy, że decyzją sędzi Barbary Sendor-Szkotak, używanie wobec społeczności romskiej zwrotu "Cyganie", nie ma charakteru znieważającego. Powołała się na internetową encyklopedię PWN, w której można przeczytać, że "Cyganie to potoczna nazwa Romów". Dodatkowo sędzia nawiązała do audycji etnolog Marty Godlewskiej-Goski w radiowej "Dwójce".
Określenie "Cygan" jest "zakorzenione w języku polskim i nie jest jednoznacznie pejoratywne. Niesie w sobie wiele pozytywnych znaczeń, emocji i nie powinno się go wykorzeniać.
Viki Gabor wciąż może wytoczyć hejterom proces cywilny za naruszenie dóbr osobistych.