Choć pogoda w Polsce w ostatnich dniach nie rozpieszcza, sporo "słońca" na Instagramie dostarcza nam Natalia Siwiec. Ostatnio modelka wraz z partnerem Mariuszem Raduszewskim i córką Mią znów wybrała się na wakacje, tym razem na Seszele. Zarówno celebrytka, jak i jej ukochany, pokazywali na Instagramie i na InstaStories mnóstwo nagrań i zdjęć z wakacyjnego wypoczynku. Wszystkie urocze. Jednak pod jednym z wideo pojawiła się fala negatywnych komentarzy.
Natalia Siwiec zaatakowana przez internautki
Poszło o kolor skóry Mii. Internautki zarzuciły Siwiec, że ta nie smaruje pociechy filtrem przez co naraża ją na poparzenia. Gdy spotkaliśmy Natalię na 10. urodzinach butiku Moliera 2, nie mogliśmy nie zapytać o tę sytuację.
Przez Instagram się bardzo fajnie i łatwo ocenia. Oczywiście, była opalona, ale nie "spalona". To są dwie różne rzeczy, kiedy dziecko ma spaloną skórę, którą trzeba ratować, a dziecko, które się opaliło na czerwono. A ja lubię jak ona jest opalona. Po prostu - mówiła Siwiec w rozmowie z Plotkiem.
Więc też nie robię wszystkiego, żeby ona wróciła z Seszeli biała. Nie chronię jej aż tak bardzo. Mia żyje i nie potrzebowałyśmy nawet Pantenolu, by łagodzić obrażenia - dodała.
Przy okazji zdradziła, jakie ma podejście do kobiet, które próbują ją pouczać.
Zawsze znajdzie się jakaś "instamama", która chce mi coś poradzić albo "lepiej widzi coś niż ja". Na szczęście ja się tym nie przejmuję. Ja mam bardzo silne poczucie tego, jak chcę wychować Mię i tego, co robię. Nie mam momentów zawahania. Dużo czytam i takie coś po prostu na mnie nie wpływa - wyznała Siwiec.
A wy, co o tym myślicie?
MM
Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata show-biznesu, zaobserwuj nas na Instagramie >>>>
