Chociaż Beata Tadla i Jarosław Kret rozstali się jeszcze przed rozpoczęciem obecnej edycji "Tańca z Gwiazdami" to nadal mówi się o rozpadzie ich związku. Syn dziennikarki, Jan Kietliński, nie kryje, że nie przepada za Kretem. W najnowszych słowach to potwierdza.
- Nie będę opowiadał publicznie o życiu mojej rodziny, ale wiem, że mama potrzebuje i zasługuje na kogoś innego - potwierdza w Super Expressie. Nie ma co doszukiwać się tu skandali, rozstali się jak miliony innych par. Tak może miało być. Wiele rzeczy wróciło do normy, a zarazem zupełnie zwariowało. W domu gości teraz ciężka praca. Mama po pracy i treningach w "Tańcu z Gwiazdami" wraca wykończona, ma na czym się skupiać. Reszta się poukłada.
Chłopak wierzy jednak, że mama znajdzie mężczyznę, u boku którego będzie bezpieczna. Przyznaje, że zamierza jej w tym pomóc. Dodał też, że Tadla może liczyć na wsparcie wiernych znajomych, którzy są przy niej od lat.
- Mam nadzieję, że mama w końcu znajdzie kogoś, kto zasługuje na nią, kto jest wartościowy. Wiem, że mama potrzebuje stabilności, bezpieczeństwa pod każdym względem, spokoju i mnóstwa miłości. Potrzebuje kogoś poukładanego, towarzyskiego, empatycznego. Będę ją wspierał i pilnował, by podejmowała właściwe decyzje. Będę jej przyzwoitką, jednak nie tylko ja. Mama ma wspaniałych przyjaciół, którzy są w moim życiu od zawsze. Taka przestroga dla ewentualnego kandydata...
Beata Tadla musi być dumna, że udało jej się wychować tak mądrego syna. Na pewno jest mu wdzięczna, że stoi za nią murem i ją wspiera. Nam też się to podoba!
MT