Magda Gessler miała ambitny plan dostosować włoską restaurację do polskich warunków. Czy się udało?
W " Kuchennych rewolucjach " Magda Gessler odwiedziła włoską knajpkę "Italia" w Bielsku-Białej, prowadzoną przez małżeństwo polsko-włoskie: 62-letniego Flavio i 48-letnią Marię. Lokal nie zachęcał klientów do odwiedzin. Już przed samym wejściem na gości czekały przeszkody - ogromne kałuże. Restauratorka musiała założyć kalosze, żeby nie pobrudzić nowych butów.
To jest droga przez mękę, takie kałuże - oceniła Gessler.
Restauracja sprawiała mylne pierwsze wrażenie. Gość za nic nie mógł się domyślić, że można w niej wykwintnie zjeść. A kucharz, Tunezyjczyk Salvatore, naprawdę znał się na rzeczy - 15 lat gotował we Włoszech. Jego umiejętności zrobiły wrażenie na samej Gessler, a o to przecież niełatwe. Gessler przypadło do gustu carpaccio z ośmiornicy:
Jest pyszna, bardzo dobra ośmiornica, idealnie pokrojona. Zdziwienie i uwielbienie dla tego dania - rozpływała się Gessler.
Nie mogła się oprzeć także grillowanemu serowi provolone. Zdziwiła się jednak, że właściciele nie serwują do dań wina - bo, jak twierdzą, nie ma na niego chętnych. Lokalowi nie pomagał też iście barokowy wystrój. Gessler oceniła ich ostro:
Dekoracja masakryczna, wyglądacie jak mydelniczka. Wyglądacie na tanią pizzerię, kto by wpadł, że można coś takiego tu zjeść? - zastanawiała się. - Miejsce paskudne, kuchnia bardzo ciekawa i dla mnie odkrycie - taka kuchnia w takim miejscu, ogromne zaskoczenie - przyznała.
W Bielsku-Białej jest dużo włoskich restauracji, bo też osiedliło się tu dużo Włochów - to właśnie tu produkowano Fiaty. Gessler więc zarządziła:
Konkurencja jest śmiertelna. Trzeba zrobić bardzo krótką kartę, która nie obciąży gości finansowo.
Wtórował jej właściciel:
Niedużo dań, pierwszej jakości, świeżych, za dobrą cenę.
Pomysł rzeczywiście genialny, ale czy da się stworzyć niedrogą restaurację serwująca prawdziwe południowo-włoskie potrawy z owocami morza na czele za niedużą cenę? Gessler zamierzała właśnie takie potrawy podkreślić w menu, a wśród nich: carpaccio z frutti di mare, ravioli z krewetkami polane masłem, spaghetti z owocami morza z kawiorem i z jajkiem w koszulce.
Lokal przeżył istną metamorfozę: chaos i nieciekawy żółty kolor ścian został zastąpiony bielą i brązem. Teraz można było poczuć się tu jak w prawdziwej włoskiej domowej knajpce. Zmienił także nazwę na Casa di Fulvio Maria. Menu naprawdę robiło zaś wrażenie. Jednak czy ceny faktycznie są "nieobciążające finansowo"? Sprawdziliśmy.
Za popisowe danie, spaghetti z zasuszoną ikrą z tuńczyka, trzeba zapłacić 42 zł. Oryginalne Linguine Pani Magdy z owocami morza to koszt 39 zł, ravioli biało czarne ręcznie robione z krewetkami - 32 zł, a gicz cielęca po mediolańsku - 45 zł.
Do dań właściciele, zgodnie z sugestiami Gessler, serwują wino - cena za butelkę to min. 53 zł, można też zamówić wina domowe - 150 ml za 10 zł, jak czytamy na stronie lokalu. Ceny są zatem poprawne, ale przesadą jest chyba stwierdzenie, że są "nieduże". Trudno jednak oczekiwać, by potrawy z owoców morza były tanie.
Vic