Felietony Kuby Wojewódzkiego zazwyczaj nie przechodzą bez echa. A patent na zaistnienie jako felietonista Wojewódzki ma prosty: maksymalnie pojechać po swoim środowisku opisując to co wszyscy wiedzą, ale nie mówią o tym głośno. Niedawno wytknął Mai Sablewskiej, że nie czyta książek, potem ośmieszył nieletniego Macieja Musiała, któremu się zachciało napisać autobiografię. Środowisko celebrytów drży, kogo teraz Wojewódzki weźmie na celownik, czytelnicy czekają na kolejną porcję złośliwości, interes się kręci.
W najnowszym numerze pisma Chimera felieton Wojewódzkiego jest taki jak zwykle, czyli ostry.
Nie jest to może specjalnie odkrywcze, ale gwarantuje dużo krwi, a więc dobrą zabawę. Dalej jest jeszcze ostrzej i po nazwiskach:
Wojewódzki raczej nie będzie miał teraz łatwego życia. A że Rusin i Wojewódzki to gwiazdy tej samej stacji, więc zapewne gdzieś tam szykuje się niezłe piekiełko!
Co jeszcze Wojewódzki uwielbia? Czytać rozmowy z natchnionymi celebrytkami:
Wojewódzki reklamuje swój felieton na Facebooku, gdzie przytacza spory jego kawałek:
Czy cytowanie samego siebie na Facebooku to już narcyzm?
Jednak reklama na Facebooku okazała się skuteczna. Wpis polubiło ponad 2 tysiące ludzi, został prawie 200 razy udostępniony, a prawie 140 osób go skomentowało.
Szkoda, że Wojewódzki, lejąc krokodyle łzy, nie dostrzega, że sam jest częścią tego świata, który cechuje "absolutne zaniżanie standardów jakości".