Magda Gessler w "Kuchennych rewolucjach" miała twardy orzech do zgryzienia. Właściciel Zajazdu Rudzkiego, 63-letni Stanisław, miał o sobie nieskalaną opinię i był przekonany o tym, że jest nieomylny. Nie brakowało mu pewności siebie.
Swoim pracownikom zaś każe na siebie mówić per "prezes"!
Taka ksywka niestety nie przekłada się na ilość klientów - lokal świeci pustkami, w dodatku brakuje zaopatrzenia, nie przyrządza się także wcześniej dań, żeby się "nie zmarnowały". W efekcie w trakcie wizyty Gessler w lokalu, jedyny klient nie doczekał się na golonkę - jej przygotowanie trwało za długo. W dodatku "prezes" zalega z płatnościami pracownikom, którzy cierpliwie czekają na wypłatę, a czasem muszą nawet sami wybierać, kto ją dostanie! Zdarza się także tak, że dorzucają się do zakupów.
Nie da się ukryć. Gessler błyskawicznie rozgryzła właściciela.
Gessler nadzieję lokalu widziała w załodze. Jej plan to powierzyć zaopatrzenie pracownikom, a najlepiej, żeby prezes się w nic nie wtrącał.
Siermiężny wygląd lokalu i takież przyzwyczajenie "prezesa" Gessler zamierzała przekuć w największą zaletę lokalu.
Na ścianie zaś zawisną liczne dyplomy prezesa, żeby połechtać nieco jego ego.
Screen z Youtube.com
Teraz pozostało tylko plan wcielić w życie. I tutaj "prezes" niestety zawiódł. Miał zrobić zakupy, a jednak nie kupił produktów potrzebnych na kolację. Kucharzom pozostało tylko czekanie. Jedna z nich tego nie wytrzymała.
"Prezesem" trzeba było wstrząsnąć. Gessler zaprowadziła go do innego lokalu na Śląsku, w którym jej rewolucja się udała. Nakarmiony prezes przeżył przemianę wewnętrzną.
Właściciel zapowiedział, że na kolację zrobić własny deser - roladę na słodko. Brak mu było jednak podstawowej wiedzy. Gessler nakrzyczała na niego, kiedy dodawał margarynę do kremu. Prezes znów przeżył oświecenie.
Wreszcie Bufet Rulandia ruszył. Na kolację podano rosół z gęsi z cynamonem, extra długie rolady z mięsem z kaczki połączonym z gęsiną, a na deser słodką roladą czyli popisowe danie prezesa. Gessler nie miała złudzeń, że sukces lokal nie zawdzięcza jednak właścicielowi.
Restauratorka odwiedziła lokal 6 tygodni później. Na szczęście są zmiany.
Kuchnia także się obroniła: zrazy z kaczki były według Gessler "niesamowite".
Zobaczcie, jak teraz wygląda Bufet Rulandia.