Pierwsze wrażenie? Weronika Marczuk-Pazura wyglądała na dosyć przygnębioną i zmęczoną osobę. To tylko pozory. Podczas rozmowy była spokojna, rzeczowa i konkretna. Nie myliła się w zeznaniach i nie wpadła w żadną zasadzkę przygotowaną przez dziennikarzy TVN-u.
Pierwsze moje wrażenie, jak pokazał mi torebkę Armani myślałam, to perfumy. Pytałem co to jest, bo wręczył mi już raz perfumy. Prosiłam, żeby więcej tego nie robił. Tym razem mówił ze to są pieniądze, że tam jest stówka. Umówiliśmy się docelowo na kwotę 100 tysięcy euro, jeżeli uda mu się kupić wydawnictwo.
Wzięłam wynagrodzenie za prace dla mojej kancelarii, ale ja tego nie żądałam. Pan Tomasz naciskał. Mieliśmy się rozliczyć po prywatyzacji wydawnictwa naukowo-technicznego. Tomasz przyniósł na spotkanie więcej niż się umawialiśmy. To nie jest nielegalne. To było wynagrodzenie.
Osoba, która wzbudzała zaufanie. Uśmiechnięty, szczere oczy, trochę bezradny. Biedny chłopak, był seriotą, wychowała go ciotka. Poznaliśmy się wiosną 2008. Nasza znajomość trwała półtora roku. Tomasz bywał wszędzie gdzie tylko możliwe. Nawet na konferencjach z prezydentami.
Spotykaliśmy się trzy, cztery razy w miesiącu. Rozmawialiśmy przez telefon co tydzień. Był ze mną nawet na Ukrainie. Umówiłam go z kilkoma przedsiębiorcami. Poznał moją rodzinę i przyjaciół. Miałam do niego zaufanie. Nie traktowałam go jak zwykłego klienta. Próbował mnie oczarować. Próbował mnie uwieść. Nie udało mu się. Nie łącze pracy z życiem prywatnym.
CBA nie powinno istnieć. Nigdy bym nie przypuszczała, że można tak przekroczyć granicę prowokacji.
Nie popłakała się jak Beata Sawicka i była bardzo konkretna. Jej słowa brzmiały wiarygodnie. Wielu z pewnością jej uwierzy. Zanim sąd wyda wyrok wy możecie wydać swoją opinię już teraz!
Szaza, Mrock