Co tu dużo mówić - Scarlett Johansson jest kobietą, która budzi skrajne uczucia. Przez niektórych uważana za najpiękniejszą kobietę na świecie, dla innych jest uosobieniem przeciętności. Muza Woody'ego Allena od dawna jest sama, ale nie samotna. Mężczyźni w jej życiu to towar przejściowy, o czym otwarcie opowiada.
Nigdy nie miałam zamiaru nikogo szokować. Ale też nigdy nie ukrywałam, że uwielbiam seks. Jestem wolną kobietą, nie czekam na okazje i biorę inicjatywę w swoje ręce. To, że widziano mnie w windzie czy samochodzie, to był przypadek. Nie chciałam nikogo szokować - miałam okazję, więc z niej skorzystałam. Byłabym głupia, gdybym nie skorzystała z okazji do pokochania się z ładnym chłopakiem - czytamy w wywiadzie na łamach "Tele Tygodnia" .
Szczerze - nie pochwalam takiej postawy, ale to jest wybór aktorki. Szkoda, że termin wyzwolona kojarzy się w tym wypadku z rozpustą.
Ciekawe, ile w postaci wykreowanej przez Scarlett w teledysku "What goes around..." jest jej samej. Schody, łożko, basen....każde miejsce jest dobre.
Przed Wami wersja reżyserska teledysku: